Teleepistemologia. Analiza rozszerzonych systemów poznawczych - Tomasz Walczyk - ebook

Teleepistemologia. Analiza rozszerzonych systemów poznawczych ebook

Tomasz Walczyk

3,0

Opis

Książka traktuje o teleepistemologii – nowej dyscyplinie teorii poznania, podejmującej problematykę zapośredniczonego i rozszerzonego poznania. Postęp w projektowaniu i użytkowaniu komponentów pośredniczących w procesach kognitywnych rodzi wiele nierozpatrywanych dotąd kwestii filozoficznych. Monografia stanowi próbę syntezy dotychczasowych badań w obrębie teleepistemologii, z założeniami rozszerzonego i ucieleśnionego poznania. Unifikacja rozproszonych kierunków badawczych ma szansę przyczynić się do wyeksponowania problematyki artefaktów poznawczych i ich wielowymiarowego wpływu na człowieka. To, czy teleepistemologia stanie się ważnym ogniwem w badaniach nad złożonymi zależnościami współczesności i pokieruje machiną eksploracji zmiennych warunków nowego, elektronicznego świata, zależy od solidności zbudowanych przez nią podstaw. Ugruntowane badania teleepistemologiczne mogą wspomóc rzetelne badania nad biotechnologicznymi uwarunkowaniami relacji człowieka z otoczeniem.

 

[…] lornetka, teleskop i mikroskop dostarczają nam obrazów świata, których gołym okiem byśmy raczej nie zobaczyli. Czy jednak możemy być pewni tego, co dzięki nim widzimy? Czy dostrzegany obraz nie został sfabrykowany, zmanipulowany? Tym samym rodzi się pytanie o warunki prawdziwości naszych przekonań opartych o tego rodzaju zapośredniczone spostrzeganie. […] Odwołująca się do tego typu urządzeń teleepistemologia zajmuje się – w sposób interdyscyplinarny – tematyką teoriopoznawczą związaną z potencjalnym rozszerzeniem relacji: ucieleśniony podmiot – świat, czyli zajmuje się wytworami techniki pośredniczącymi w naszym ludzkim poznaniu.

Z recenzji prof. dr. hab. Józefa Bremera SJ

 

Autor rozprawy kompetentnie, w oparciu o sprawność warsztatową w referowaniu i klasyfikowaniu stanowisk filozoficznych i naukowych, a także ze zrozumieniem najnowszych dyskusji filozoficznych w epistemologii anglosaskiej, omawia tytułowe zagadnienie, ukazując również jego szerokie implikacje pozaepistemologiczne, głównie w filozofii umysłu i filozofii techniki. Wszystkie te wątki charakteryzuje w ramach teorii tzw. rozszerzonych systemów poznawczych, w ramach której formułuje własne uwagi i tezy.

Z recenzji prof. dr. hab. Marka Hetmańskiego

 

Tomasz Walczyk jest doktorem filozofii. Interesuje się wpływem artefaktów poznawczych na ludzkie procesy poznawcze i wiedzę. W pracy badawczej podejmuje zagadnienia z zakresu teleepistemologii, poznania ucieleśnionego, robotyki i rzeczywistości wirtualnej.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 437

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,0 (1 ocena)
0
0
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wprowadzenie. Czym jest teleepistemologia?

Do ufundowania teleepistemologii jako osobnej dyscypliny teoriopoznawczej przyczyniło się wiele różnych czynników. Sprzyjał temu postęp wdziedzinie Internetu irobotyki, co wyraźnie wzmogło konieczność pogłębienia iusystematyzowania badań dotyczących kwestii zapośredniczenia poznania iwiedzy. Można uznać, że pierwszy poważny krok ku nowemu otwarciu wbadaniach epistemologicznych stanowił projekt onazwieTelegarden, zapoczątkowany na Uniwersytecie Południowej Kalifornii w1995 roku. Rok później ten stworzony przez Kena Goldberga iJosepha Santarromanę system robotyczny został przeniesiony do Ars Electronica Center wLinzu ipozostał tam do całodobowej dyspozycji internautów aż do 2004roku. Kamieniem milowym projektu okazała się wydana w2001roku zbiorowa publikacja uczonych zcałego świata TheRobot in the Garden. Telerobotics and Telepistemology in the Age of Internet. Monografia stanowiła jedno zniewielu źródeł podejmujących badania nad zapośredniczeniem poznania iwiedzy. Podobnie jak projekt Telegarden, przywołaną publikację Massachusetts Institute of Technology można postrzegać jako ilustrację interdyscyplinarnego spotkania filozofii, sztuki inowoczesnej robotyki. Jest to również klarowny przykład potrzeby prowadzenia badań wobrębie wielu dopełniających się wzajemnie dziedzin naukowych.

Interdyscyplinarność badań jest podyktowana złożonością fenomenów współczesnego świata. Postęp techniczny wcoraz większym stopniu odpowiada za reżyserię dynamicznego ipełnego niespodziewanych zwrotów akcji spektaklu życia człowieka. Technika wpływa przy tym powszechnie na poznawczą relację podmiotu ze światem zewnętrznym, odpowiadając za relewantne zmiany wkwestiach dotyczących poznawania iwiedzy. Wwyniku wzrostu popularności oraz złożoności pośredników poznawczych zadania badawcze powinny ulec modyfikacji, anastępnie pogłębieniu wramach nowo budowanej dyscypliny. Podmiotu poznania nie należy rozpatrywać jedynie wkategoriach jednostkowego, samodzielnego bytu, ale również jako zintegrowany system poznawczy, będący rezultatem ścisłego sprzężenia człowieka zzewnętrznymi, sztucznymi komponentami. Wwyniku integracji elementów rozszerzonego systemu poznawczego wyłaniają się nowe, niespotykane wcześniej własności izjawiska, które wymagają rzetelnego opisu inowych podejść badawczych. Jednym ztakich zjawisk jest teleobecność, szeroko komentowana przez uczonych, którzy powołali do życia teleepistemologię. Teleobecność jest jednak zaledwie jednym zwielu unikalnych fenomenów, jakie wyłaniają się dzięki ścisłej synergii wobrębie rozszerzonych systemów poznawczych.

Ken Goldberg, jeden zpomysłodawców teleepistemologii, utożsamia przedmiot badań nowej dyscypliny teoriopoznawczej znarzędziami telerobotycznymi oraz ich wpływem na poznawanie iwiedzę. Wodpowiedzi na twierdzenie Goldberga uznaję, że przedmiotem dociekań teleepistemologii powinny być pojęte całościowo, rozszerzone systemy poznawcze oraz ich oddziaływanie na poznanie iwiedzę. Telerobotyka nie wyczerpuje całego bogactwa przedmiotowego nowej dyscypliny teoriopoznawczej, co staram się potwierdzić inależycie uzasadnić. Za właściwy przedmiot teleepistemologii uznaję zatem czynności iwytwory poznania oparte na pełnym zakresie rozszerzonych systemów poznawczych, tym samym również na szeroko rozumianej rzeczywistości wirtualnej. Chcąc wesprzeć swoje hipotezy badawcze, dokonuję syntezy dokonań wobrębie teleepistemologii ikoncepcji rozszerzonego umysłu, które najpełniej zostały wyartykułowane wpracach Andy’ego Clarka, Davida Chalmersa, Marka Rowlandsa iRicharda Menary’ego. Operacja ta wiąże się zwłączeniem wkrąg zainteresowań teleepistemologii zarówno problematyki zapośredniczonego, jak irozszerzonego poznania. Kiedy mowa ozapośredniczeniu ludzkich procesów poznawczych, uchybieniem byłoby nie wspomnieć omożliwości ich rozszerzenia. Jest to jedna zistotnych tez, do której prowadzą moje dociekania. Wydaje się, że dotychczasowe badania wobrębie teleepistemologii wznacznym stopniu pomijały tę podstawową kwestię. Co ważne, teoretycy rozszerzonego umysłu, poświęcając wiele uwagi rozszerzeniu procesów pamięciowych, zbyt małą uwagę skupili na procesach rozszerzenia percepcji. Dotychczasowe badania staram się uzupełnić orelewantne dla teleepistemologii, pominięte lub niewystarczająco opisane zagadnienia.

Fenomen zapośredniczonego irozszerzonego poznania analizuję przez pryzmat poznania ucieleśnionego. Jako najważniejszy czynnik warunkujący funkcjonowanie rozszerzonego systemu poznawczego uznaję podmiot ucieleśniony podejmujący działania wświecie. Ciało stanowi zatem podstawę, dzięki której zaistnienie zapośredniczonych irozszerzonych procesów poznawczych jest wogóle możliwe. Problematyka ta ma również związek zpróbą odpowiedzi na pytanie omożliwość rozszerzonego ucieleśnienia.

Budowany przeze mnie projekt teleepistemologii jako osobnej dyscypliny teoriopoznawczej opiera się na wyodrębnieniu trzech podstawowych obszarów tematycznych, które staram się ze sobą uzgodnić:

• określeniu dziedziny przedmiotowej teleepistemologii wraz zcałym dorobkiem dotychczasowych badań wjej obrębie,

• analizie rozszerzonych systemów poznawczych, do czego wykorzystuję koncepcje rozszerzonego umysłu ipoznania ucieleśnionego,

• ustaleniach dotyczących prawdy, wiedzy ipodmiotu wrozszerzonych systemach poznawczych.

Wrozdziale pierwszym staram się odpowiedzieć na pytanie oto, czym jest teleepistemologia oraz co doprowadziło do jej powstania. Korzystam tu przede wszystkim zintuicji pomysłodawcy projektu Telegarden, Kena Goldberga, atakże intuicji uznanych filozofów: Huberta Dreyfusa, Catherine Wilson, Alberta Borgmanna, Jeffa Malpasa iAlvina Goldmana. Ich dociekania stanowią rdzeń dalszych analiz, dotyczących kwestii sceptycyzmu, doświadczeń telerobotycznych itelefikcyjnych czy transfiguracji wobrębie pojęcia dystansu. Modyfikuję jednak nieco intuicję Goldberga wobszarze zadań teleepistemologii. Pierwotna intuicja odnosi się do pytań oto, wjakim stopniu epistemologia może nam pomóc wrozumieniu telerobotyki iwjakim stopniu telerobotyka dostarcza nam nowego wglądu wkwestię natury imożliwości naszej wiedzy. Stawiam tezę, że telerobotyka jest zbyt wąską dziedziną, aby wyczerpać bogactwo przedmiotowe teleepistemologii. Wtym celu korzystam zdość popularnego pojęcia rozszerzonego systemu poznawczego, aby ukazać, jak wielowymiarowe mogą być badania wobrębie teleepistemologii. Kontynuując rozważania, dokonuję analizy zjawiska teleobecności, któremu autorzy monografii The Robot in the Garden poświęcają wiele uwagi. Wspieram się przy tym badaniami Lva Manovicha, Williama Shermana iAlana Craiga, Thomasa Sheridana, Jonathana Steuera, Kristine Nowak iFranka Biokki oraz Olivera Graua. Następnie poruszam kwestię związków między teleepistemologią aklasyczną teorią poznania. Spośród podstawowych zagadnień epistemologii wyróżniam te, które są istotne zpunktu widzenia teleepistemologii: problem granic poznania, zwłaszcza zaś problem prawdy ianalizę wiedzy. Pierwszy rozdział podsumowuję, odnosząc się do kwestii naturalizacji teleepistemologii. Wysuwam tezę, że mimo konieczności prowadzenia badań interdyscyplinarnych iwymogu korzystania zdorobku nauk szczegółowych teleepistemologia, podobnie jak epistemologia, powinna zachować autonomię.

Wrozdziale drugim skupiam uwagę na rozszerzonych systemach poznawczych, aby ukazać przedmiot teleepistemologii wszerszym ujęciu. Po wstępnej analizie pojęcia systemu, przechodzę do problematyki rozszerzonego umysłu, którą uznaję za spójną zpodstawowymi intuicjami wyrażonymi przez twórców teleepistemologii. Dokonuję analizy koncepcji rozszerzonego umysłu należącej do tak zwanej pierwszej fali, reprezentowanej przez Clarka iChalmersa, skupionej wokół zasady równorzędności. Następnie odnoszę się do drugiej fali koncepcji rozszerzonego umysłu, odwołującej się do zasady komplementarności, której przedstawicielami są Mark Rowlands, Richard Menary iJohn Sutton. Po zaprezentowaniu obu podejść wkwestii rozszerzonego umysłu przedstawiam argumenty wobec nich krytyczne, atakże możliwości obrony przed zarzutami krytyków. Zajmuję stanowisko krytyczne wobec pojęcia rozszerzonego umysłu, uznając za właściwsze stosowanie pojęcia rozszerzonego systemu poznawczego. Następnie rozważam możliwości rozszerzenia poznania, opierając się na środowiskach wirtualnych, idokonuję klasyfikacji środowisk wirtualnych, biorąc pod uwagę takie fenomeny jak rzeczywistość wirtualna oraz rzeczywistość rozszerzona. Puentę rozdziału stanowi odwołanie do eksperymentu myślowego omózgach wnaczyniu Hilary’ego Putnama. Czy mózg wnaczyniu może sensownie orzec, że jest mózgiem wnaczyniu? Korzystając ze wsparcia analiz teleepistemologicznych, próbuję odpowiedzieć na to pytanie.

Trzeci rozdział stanowi klamrę spajającą całość dotychczasowych dociekań. Odwołując się do paradygmatu poznania ucieleśnionego, analizuję kwestię podmiotowości wrozszerzonym systemie poznawczym. Korzystając zklasycznego dorobku fenomenologów, między innymi Edmunda Husserla, Maurice’a Merleau-Ponty’ego, Jeana-Paula Sartre’a oraz ekologicznej teorii percepcji Jamesa Gibsona, wysuwam tezę, że ucieleśnienie stanowi jeden zwarunków zapośredniczenia irozszerzenia poznania. Fenomenologia ciała iekologiczna teoria percepcji antycypują podstawowe założenia paradygmatu poznania ucieleśnionego. Zamysł, jaki przyświecał klasykom iwspółczesnym przedstawicielom nurtu poznania ucieleśnionego, powinien znaleźć odbicie wrzetelnych dociekaniach wobrębie teleepistemologii. Zarówno nasza źródłowa, jak izapośredniczona relacja ze światem jest warunkowana sensomotorycznymi zdolnościami naszych ciał. Badania Rowlandsa iMenary’ego ukazują zkolei możliwość synergii między założeniami poznania ucieleśnionego irozszerzonego. Odwołując się do wskazanych prac oraz artykułu Toma Ziemkego, analizuję możliwość ucieleśnienia rozszerzonego ipodmiotowości wrozszerzonym systemie poznawczym. Traktuję te rozważania jako wstęp do ważnych kwestii teleepistemologicznych, jakimi są problematyka prawdy (wtym prawdy wsymulacji) ianaliza wiedzy. Wkwestii prawdy wsymulacji odwołuję się do semantycznej koncepcji prawdy Alfreda Tarskiego. Rzetelna analiza wiedzy wrozszerzonych systemach poznawczych wymaga zaś uwzględnienia zarówno wiedzy propozycjonalnej wformie wiedzy-że, jak iwiedzy jako umiejętności, czyli wiedzy-jak. Wkwestii wiedzy jako umiejętności odwołuję się do koncepcji „pięciu kroków nabywania umiejętności” braci Dreyfusów. Analizę wiedzy propozycjonalnej opieram zkolei na przedstawieniu klasycznej koncepcji wiedzy, zarzutów podniesionych wobec niej przez Edmunda Gettiera oraz prób uporania się ztym problemem na gruncie eksternalistycznych koncepcji wiedzy, akonkretnie reliabilizmu Freda Dretskego iAlvina Goldmana. Nie rozstrzygam przy tym jednoznacznie, która zkoncepcji wiedzy jest najbardziej adekwatna zpunktu widzenia problematyki rozszerzonych systemów poznawczych. Wydaje się jednak, że zarówno internalistyczne, jak ieksternalistyczne koncepcje wiedzy mają wiele mankamentów. Klasyczna koncepcja wiedzy nie radzi sobie zkontrprzykładami Gettiera, zkolei wobec reliabilizmu są formułowane zarzuty zogólności, demona czy rzetelnego jasnowidza. Wzwiązku ztym formułuję definicję wiedzy, aby następnie odnieść się do niej krytycznie iwskazać trudności wdefiniowaniu wiedzy (zwłaszcza wodniesieniu do wiedzy wrozszerzonych systemach poznawczych).

Całość pracy kwituję analizą możliwych kierunków rozwoju teleepistemologii. Mam na uwadze oczywisty postęp wtakich dziedzinach jak sztuczna inteligencja, nanotechnologia czy bionika. Odnoszę się również do zauważalnej polaryzacji między zwolennikami (transhumanizm) iadwersarzami (na przykład postmodernizm) postępu technicznego. Uważam, że teleepistemologia może stać się rzetelnym ibezstronnym arbitrem, który pozwoli na całościowe uchwycenie technologicznego wymiaru ludzkiego poznania bez piętrzenia niepotrzebnych iskrajnych emocji.

Wydaje się, że nie przeprowadzono do tej pory próby całościowego ujęcia przedmiotu dociekań teleepistemologii –nie tylko wPolsce, ale także na świecie. Można powiedzieć, że publikacja dotycząca teleepistemologii zpoczątku nowego milenium jest jedyną próbą unifikacji zagadnień rozpatrywanych wobrębie nowej dyscypliny teorii poznania. Wpozostałej dostępnej literaturze (zarówno anglojęzycznej, jak ipolskiej) można spotkać jedynie wzmianki dotyczące teleepistemologii (Wilson, Weltman, Hetmański, Zawojski). Nadal nie ma także pełnej zgodności co do terminu, którego należałoby używać do określenia nowego podejścia badawczego. Wróżnych publikacjach używa się różnych terminów: „telepistemology” (Goldberg), „tele-epistemology” (Wilson, Weltman), awjęzyku polskim „telepistemologia” (Zawojski) czy „teleepistemologia” (Hetmański). Osobiście skłaniam się ku rozwiązaniu zaproponowanemu przez Marka Hetmańskiego.

Według mnie pierwotny projekt teleepistemologii jako osobnej dyscypliny teorii poznania nie wywołał odpowiedniego rezonansu inie uzyskał należnego mu uznania. Przyczyny tego stanu rzeczy można upatrywać wrozproszeniu badań, które są prowadzone wobrębie osobnych dyscyplin (epistemologii, filozofii umysłu, kognitywistyki, robotyki). Za wzorzec unifikacji rozproszonych badań interdyscyplinarnych może posłużyć kognitywistyka. Teleepistemologia, wzorem nauk kognitywnych, ma szansę zjednoczyć rozproszone prądy badawcze wraz zich instrumentarium pojęciowym imetodologicznym. Problematyka zapośredniczonego irozszerzonego poznania jest powodowana dynamicznymi iglobalnymi zmianami biotechnologicznymi oraz przeobrażeniami kulturowymi. Gwałtowność metamorfoz współczesnego świata wpływa na kwestie podmiotu poznania, procesów poznawczych oraz na problematykę prawdy iwiedzy. Stanowi również okonieczności podjęcia rzetelnych badań teleepistemologicznych, gdyż wwyniku integracji wobrębie rozszerzonych systemów poznawczych wyłania się wiele niespotykanych wcześniej własności. Problematyka ta bez wątpienia wymaga ujednolicenia badań wtym zakresie.

Głównym celem prezentowanej pracy jest rekonstrukcja dotychczasowych badań wobrębie teleepistemologii, atakże próba ich uzgodnienia zklasyczną problematyką epistemologiczną oraz problematyką ucieleśnionego irozszerzonego poznania. Wniniejszej książce stosuję metodę fenomenologiczną do opisu czynności poznawczych, zakładając, że źródłem aktywności poznawczej wświecie jest żywe ciało podmiotu (odwołuję się zwłaszcza do fenomenologii Merleau-Ponty’ego). Stosuję ponadto metodę analizy porównawczej, aby wskazać możliwość syntezy rozproszonych kierunków badawczych. Mam tutaj na myśli podstawy teleepistemologii jako osobnej dyscypliny zarysowane wpublikacjiTheRobot in the Garden. Telerobotics and Telepistemology in the Age of Internet oraz koncepcje rozszerzonego umysłu iparadygmat poznania ucieleśnionego. Wpracy wykorzystuję także metodę analizy pojęciowej, kiedy rozważam pojęcia istotne zpunktu widzenia teleepistemologii, spotykane również winnych wymienionych przeze mnie nurtach badawczych. Analizę pojęciową wykorzystuję ponadto przy formułowaniu autorskiej klasyfikacji fenomenów rzeczywistości wirtualnej.

1. Narodziny teleepistemologii

Człowiek jest ucieleśnionym podmiotem działającym wświecie. Tworzy wraz ze środowiskiem integralny inierozerwalny system poznawczy. Działania podmiotu poznawczego przekształcają środowisko możliwych interakcji, aulegające transformacjom środowisko wpływa zwrotnie na sam podmiot poznawczy. Wswoistej karuzeli wzajemnych oddziaływań oba inherentne elementy systemu poznawczego ulegają zczasem znacznym przeobrażeniom. Skutkiem sprzężenia ludzkich mocy sprawczych imożliwości dokonywania operacji na dostępnych wświecie fizycznym rzeczach jest stała aktualizacja systemu poznawczego. Transformacjom ulegają zarówno moce poznawcze człowieka, jak isame rzeczy. Niektóre artefakty mają wyraźny wpływ na procesy pozyskiwania informacji ze środowiska, aniekiedy są wręcz niezbędne zpowodu przeszkód, jakie stawiają przed człowiekiem jego uwarunkowania biologiczne iśrodowisko. To, co niegdyś nie było możliwe, dziś nie tylko jest możliwe, ale także staje się częścią ludzkiej codzienności. Wiadomość mailowa przesłana przez Internet dociera do adresata natychmiast, omijając wszelkie naturalne przeszkody, które dawniej były nad wyraz trudne do pokonania. Możliwość masowej, globalnej komunikacji wramach Internetu szybko zaskarbia sobie zwolenników idziś trudno sobie wyobrazić świat bez tego wynalazku. Warto jednocześnie dodać, że następstwa sieciowego krachu mogłyby okazać się opłakane wskutkach. Kiedy sygnalizatory świetlne ustawione na skrzyżowaniu ulegają usterce, na ulicy złatwością można dostrzec pojawiający się chaos. Gdyby coś podobnego stało się zInternetem, skutki uzyskałyby rangę globalnego chaosu. Czy wistocie jest tak, jak twierdzi Marshall McLuhan, że „kształtujemy narzędzia, apotem one kształtują nas”1?

Internet bez wątpienia stał się niezwykle mocnym iistotnym rozszerzeniem naszego systemu poznawczego. Jest pośrednikiem, siecią, portalem, do którego wnikamy wraz zcałym dotychczasowym dorobkiem intelektualnym ludzkości. Jest fenomenem złożonym, wielozadaniowym, służy celom naukowym, instytucjonalnym, militarnym, ekonomicznym czy rozrywkowym. Pośredniczy –jako jeden zelementów systemu poznawczego –wwymianie informacji pochodzących ze świata realnego (na przykład obraz na żywo dostarczany przez kamerę), jak również udostępnia wiele substytucyjnych, wirtualnych sfer działania (na przykład rozgrywające się wczasie rzeczywistym internetowe gry komputerowe).

Internet wraz zszerokim wachlarzem dodatkowych narzędzi tworzy trwały łańcuch rozszerzeń ludzkich mocy poznawczych. Człowiek mający do dyspozycji komputer, modem (hardware) ioprogramowanie (software) wykracza poza ramy narzucone przez biologiczne ciało, modyfikując iwwielu wypadkach zwiększając zakres swojej obserwacji. Weźmy na przykład zdalnego robota, który ukazuje nam świat zperspektywy niedostępnej (wnormalnych warunkach) naszemu ciału. Mamy tu do czynienia zrozszerzeniem zdolności eksploracyjnych środowiska, wbardziej zaawansowanych sytuacjach –zrozszerzeniem naszej interakcji ze światem (oile urządzenie jest skonstruowane poprawnie inie ma usterek).

1.1. Robot w ogrodzie, robot na Marsie – początki teleepistemologii

Rosnące znaczenie artefaktów wpływających na ludzkie zdolności poznawcze nie pozostało bez wpływu na refleksję epistemologiczną, która pod szyldem teleepistemologii2 została klarownie wyartykułowana na początku obecnego milenium. Wysiłki grupy uczonych zcałego świata znalazły odzwierciedlenie wprzywołanej już wcześniej publikacji Massachusetts Institute of Technology The Robot in the Garden. Telerobotics and Telepistemology in the Age of Internet. Książka podejmuje problematykę związaną zzapośredniczeniem procesów poznawczych iodwołuje się do sceptycyzmu rysującego się na horyzoncie wwyniku coraz pospolitszego użytkowania narzędzi pośredniczących wpoznaniu3. „Teleepistemologia zadaje pytanie: wjakim stopniu epistemologia może objaśnić nasze rozumienie telerobotyki oraz wjakim stopniu telerobotyka dostarcza nowego wglądu wsprawie klasycznych pytań onaturę imożliwość wiedzy?”4. Nacisk na robotykę jest wpełni zrozumiały, choć –wmojej opinii –nie wyczerpuje całego zakresu problemowego, jaki teleepistemologia powinna podejmować wswoich próbach badawczych. Mnogość rozszerzeń mających wpływ na ludzkie poznanie jest obecnie tak znaczna, że nie sposób zawęzić pola badawczego wyłącznie do telerobotyki. Pytanie zatem powinno według mnie brzmieć następująco: „Wjakim stopniu epistemologia może objaśnić nasze rozumienie rozszerzeń systemu poznawczego5 iwjakim stopniu rozszerzenia te dostarczają nowych wglądów wsprawie klasycznych pytań onaturę imożliwości wiedzy?”. Narzędzia telerobotyczne to zaledwie jeden zwielu (choć wciąż istotny) przykładów dostępnych podmiotowi artefaktów, które –wcałej swojej różnorodności –powinny stać się przedmiotem teleepistemologicznej refleksji. Ze względu na zachodzącą synergię poszczególnych elementów systemu należy poddać je analizie zarówno woderwaniu, jak iwich sprzężeniu, kiedy ujawniają się zupełnie nowe jakości oparte na unifikacji zastosowań poszczególnych, samodzielnych komponentów6.

Podmiot ucieleśniony (embodied) działający wświecie tworzy wraz ze środowiskiem trwały układ wzajemnych oddziaływań. Teleepistemologia podejmuje problematykę teoriopoznawczą związaną zmożliwymi rozszerzeniami tej źródłowej relacji, czyli wytworami techniki, które pośredniczą wludzkim poznaniu. Nie ma wątpliwości, że obecnie najważniejszą grupę opisywanych narzędzi stanowią komputery, oprogramowanie, Internet, rzeczywistość wirtualna (virtual reality) irzeczywistość rozszerzona (augmental reality) oraz zdalne roboty, pozwalające na działania podejmowane zdystansu. Dzieje się to kosztem dawnych urządzeń analogowych (na przykład lunet), środowiska cyfrowe stanowią zaś wtej chwili najbardziej wyszukane, skuteczne i–co ważne –wielozadaniowe medium. Stąd wrefleksji teleepistemologicznej największą wagę przykłada się do najnowszych dokonań techniki, które, oczym warto pamiętać, tworzą synergiczny system relacji7. Jest to istotne zewzględu na wielowymiarowe przeobrażenia, jakich dokonuje technika, zwłaszcza od drugiej połowy XX wieku.

Niektóre znaszych najbardziej wpływowych technologii: teleskop, telefon, telewizję, opracowano, aby dostarczać wiedzy zdystansu. […] Teleroboty, roboty sterowane zdystansu, zostały opracowane wlatach pięćdziesiątych XX wieku, aby ułatwiać działanie zdystansu. Specjaliści używają telerobotów do aktywnej eksploracji środowisk takich jak Mars, Titanic czy Czarnobyl. Personel wojskowy wcoraz większym stopniu stosuje rozpoznawcze drony itelerobotyczne pociski. Wdomu mamy piloty do drzwi garażowych, alarmu samochodowego itelewizji8.

Wymienione urządzenia to zaledwie wierzchołek góry lodowej pośród możliwych rozszerzeń, choć przykład pilotów używanych wdomu obrazuje dosadnie, że technika na trwałe zagościła wcodziennym życiu człowieka. Najnowsze wynalazki nie są już domeną instytucji naukowych iwojskowych, może skorzystać znich praktycznie każdy znas.

Internet jest tego kolejną wyraźną egzemplifikacją. Goldberg zwraca uwagę na gwałtowność, zjaką dostęp do sieci rozszerzył nasz zakres obserwacji idziałania. Mamy dzięki niemu możliwość obserwacji na ekranie komputera różnych zakątków fizycznego świata przez transmisję dostarczaną na żywo czy nawet możliwość zdalnego działania przy wsparciu komputerowego pulpitu iurządzeń sterujących. Internet za sprawą swojej struktury, adokładniej sieci hiperłączy iwyszukiwarek, niczym dobrze oznakowany portal przenosi użytkowników do wybranych przez nich, generowanych cyfrowo lokacji. Nieprzebrane zasoby sieci iłatwość dostępu czynią go wielozadaniowym narzędziem, które dostosowuje się natychmiast do preferencji użytkownika, czyniąc tym samym zInternetu niezastąpioną platformę wprocesie pozyskiwania informacji.

Dostęp, sprawczość (agency), autorytet iautentyczność są najważniejszymi zagadnieniami nowej teleepistemologii: dyscypliny zajmującej się wiedzą zdobywaną na odległość. Jedną znajwiększych obietnic Internetu jest jego zdolność do ulepszenia naszego dostępu do zdalnych obiektów. Rozproszony charakter Internetu, zaprojektowanego zcelu wzmocnienia wiarygodności przez wyeliminowanie scentralizowanego autorytarnego ośrodka, prowadzi jednocześnie do wzrostu ułudy […]. Zdolność do oszustwa jest wInternecie nieodłączna iszczególnie żywa wkontekście telerobotyki9.

Jak pisze Goldberg, wiele urządzeń telerobotycznych ikamer internetowych zostało zdemaskowanych jako zwykłe oszustwa, które pod szyldem transmisji na żywo dostarczały niespodziewającym się tego użytkownikom uprzednio nagranych, sfabrykowanych nagrań. Wątpliwości rosnące wwyniku coraz powszechniejszego, zapośredniczonego kontaktu podmiotu zrzeczywistością stają się ważnym punktem dociekań teleepistemologicznych. Ten ambiwalentny charakter Internetu jest dodatkowo potęgowany przez stale rosnące moce obliczeniowe komputerów.

Idąc śladem słynnego testu Turinga10, już niebawem może się okazać, że środowiska wirtualne na tyle dokładnie odwzorowują świat fizyczny, że nie będziemy wstanie rozpoznać wśród mnogości wirtualnych kopii transmisji przedstawiającej realne obiekty. Swoista plastyczność cyfrowych danych, ich podatność na modelowanie imożliwości ich magazynowania, może zrodzić zarówno zachwyt, jak iobawę przed nastaniem epoki powszechnej interaktywnej halucynacji. Podobna bipolarność charakteryzuje również podejścia badawcze: zjednej strony można zaobserwować egzaltację możliwościami techniki przyszłości (na przykład transhumanizm), zdrugiej –silną krytykę postępu wtej dziedzinie. Teleepistemologia, zracji swojego przedmiotu, ma szansę stać się ważnym arbitrem wtym sporze, poddając rzetelnej analizie możliwe rozszerzenia systemu poznawczego „człowiek –środowisko”, ich obecne ipotencjalne możliwości oraz zagrożenia wynikające zich stosowania. Jako puentę przywołam słowa Eduardo Kaca, który nawiązując do utraty znaczenia rzeczywistej przestrzeni irzeczywistego dystansu, pisze: „Uważam, że ta niekwestionowana zmiana nie może być badana wyłącznie zentuzjazmem bądź niechęcią, ponieważ zarówno technofobia, jak itechnoentuzjazm są dwiema stronami tej samej monety”11.

Jednym zistotnych zadań teleepistemologii są badania nad wiedzą nabywaną zdystansu za pomocą specjalnie skonstruowanych do tego pośredników. Zasadne staje się więc pytanie owarunki prawdziwości naszych przekonań opartych na tego rodzaju zapośredniczeniu. Wśród większości teoretyków, którzy wzięli udział wdyskusji na ten temat, przeważa sceptycyzm co do możliwości formułowania prawdziwych sądów na podstawie danych dostarczanych za pomocą technicznych mediatorów poznawczych. Internet umożliwia użytkownikom powszechny dostęp ichoć rozszerza ludzkie możliwości zdobywania informacji, może prowadzić jednocześnie do kumulacji błędu, manipulacji, oszustw –wkonsekwencji fałszu, brakuje bowiem odniesienia do zaufanego, zinstytucjonalizowanego autorytetu. Dobrze oddaje to intuicja Marshalla McLuhana –Internet jednocześnie rozszerza iodcina12. Teleepistemologia rozwija swoje badania, opierając się na obserwacji środowisk powszechnego izapośredniczonego dostępu do informacji, wktórym reprezentacje obiektów (zarówno realnych, jak iwirtualnych) są wwysokim stopniu podatne na manipulacje. Figura kartezjańskiego złośliwego demona może się przeobrazić wfigurę złośliwego crackera, zwodzącego internautów nadprodukcją wymykającego się spod kontroli fałszu. Kartezjusz pisał:

Przyjmę więc, że nie najlepszy Bóg, źródło prawdy, lecz jakiś duch złośliwy, azarazem najpotężniejszy iprzebiegły, wszystkie swe siły wytężył wtym kierunku, by mnie zwodzić. Będę uważał, że niebo, powietrze, ziemia, barwy, kształty, dźwięki iwszystkie inne rzeczy zewnętrzne są tylko zwodniczą grą snów, przy pomocy których zastawił on sidła na mą łatwowierność. Będę uważał, że ja sam nie mam ani rąk, ani oczu, ani ciała, ani krwi, ni żadnego zmysłu, lecz że mylnie sądziłem, iż to wszystko posiadam. Będę trwał uparcie przy tym rozmyślaniu iwten sposób, choć może nie jest wmojej mocy poznać jakąkolwiek prawdę, to jednak będę się miał niezachwianie na baczności, żebym nie uznawał, oile to możliwe, rzeczy fałszywych iżeby mi ten zwodziciel, chociażby nie wiem jak potężny iprzebiegły, nie mógł niczego narzucić. Ale to przedsięwzięcie jest pełne trudów ijakaś bierność prowadzi mnie zpowrotem do nawyknień życia. Inie inaczej jak więzień, który we śnie cieszył się wyobrażoną wolnością, gdy go później ogarną wątpliwości, czy nie śpi, obawia się obudzenia inie otwiera długo oczu, aby nie spłoszyć ponętnych marzeń, tak też ija dobrowolnie powracam do dawnych mniemań ilękam się przebudzenia, wobawie, aby następującej po cichym spoczynku pracowitej jawy nie wypadło mi spędzić wnieprzeniknionych ciemnościach poruszonych właśnie trudności, anie wświetle13.

Zdaniem Huberta Dreyfusa, za sprawą technicznych mediatorów poznawczych wątpliwości Kartezjusza reaktywują się wnowej odsłonie. Dreyfus formułuje sugestywną krytykę zjawisk dotyczących zapośredniczonego dostępu do świata zewnętrznego. Przywołuje wizję angielskiego prozaika Edwarda Morgana Forstera, przedstawioną wdystopii The Machine Stops:

Pisarz przewidywał przyszłość, wktórej ludzie na całym świecie dzięki elektronice będą wstanie pozostawać wkontakcie ze wszystkimi. Siedzieliby wswoich pokojach przez całe życie, mówili iwidzieli innych, jak również otrzymywali opiekę medyczną dzięki odległym robotom. Oczywiście rozwijaliby blade, niezdarne ciała, których nienawidziliby, aprzy tych rzadkich okazjach, kiedy spotykaliby się twarzą wtwarz, uznawano by za wielkie faux pas dotknięcie lub bycie dotkniętym przez inną osobę14.

Filozof uważa, że jesteśmy bliscy spełnienia tej groźnej przepowiedni. Całodobowe światło ekranu komputera daje nam przepustkę do wszechstronności iwielozadaniowości, awszystko to odbywa się wokamgnieniu, natychmiast. Nie wstając zmiejsca, możemy śledzić najnowsze odkrycia naukowe, robić zakupy, komunikować się, poznawać nowych ludzi, grać wgry, zwiedzać, programować nowe wirtualne środowiska aktywności czy sterować zdalnymi robotami wświecie fizycznym. „Kiedy jesteśmy zaangażowani wte czynności, nasze ciała zdają się nieistotne, adzięki teleobecności nasze umysły zdają się rozszerzać do wszystkich zakątków wszechświata”15. Zarazem jednak, wpoczuciu wszechmocy iwszechwiedzy, na horyzoncie rysują się ciemne chmury powszechnej halucynacji, reaktywujące wątpliwości sceptyków16. Coś jest zpewnością na rzeczy. Otóż informacje wywiedzione niebezpośrednio zotoczenia, wzmacniane plastycznością środowisk cyfrowych iich wzrastającym drastycznie znaczeniem, mogą złatwością prowadzić do nadprodukcji fałszu na skalę dotąd niespotykaną17.

Wzrastające poczucie utraty kontaktu zrzeczywistością, co podkreśla Dreyfus, nie jest niczym nowym, nie jest także wyłącznie czystą fantastyką. Poczucie to ma związek zrozwojem epistemologii na Zachodzie, ajego genezy należy poszukiwać wnowożytnym sceptycyzmie zapoczątkowanym przez Kartezjusza. „Przed Kartezjuszem byli sceptycy, ale kwestionowali oni podstawy uznawania czegokolwiek, anie konkretnie percepcji. Nie odróżniali oni świata wewnętrznego doświadczenia od świata zewnętrznego”18. To Kartezjusz wprowadził dualistyczne rozróżnienie na umysł (res cogitans) imaterię (res extensa). Pisał orzeczy myślącej:

Czymże więc jestem? Rzeczą myślącą; ale co to jest? Jest to rzecz, która wątpi, pojmuje, twierdzi, przeczy, chce, nie chce, atakże wyobraża sobie iczuje. […] Niechbym stale spał, niechby także mój stwórca zwodził mnie tyle, ile tylko potrafi, cóż ztego wszystkiego jest równie prawdziwe jak to, że istnieję? […] Ale to przecież ten sam ja jestem, który sobie wyobraża, bo może wprawdzie –jak to założyłem –żadna zgoła rzecz wyobrażona nie jest prawdziwa, ale sama zdolność wyobrażania rzeczywiście istnieje istanowi część mojego myślenia. Wkońcu to ten sam ja jestem, który czuję, czyli który rzeczy cielesne jakby za pomocą zmysłów spostrzegam. Widzę wszak oczywiście światło, słyszę hałas, czuję ciepło. Ależ to wszystko jest fałszem! Przecież śpię! Jednakże na pewno wydaje mi się przynajmniej, że widzę, że słyszę, że czuję ciepło. To nie może być fałszem, to jest właśnie tym, co się we mnie czuciem nazywa, to zaś czucie, tak właśnie rozumiane, nie jest niczym innym jak myśleniem19.

Koncepcja Kartezjusza rodzi liczne problemy natury epistemologicznej. Istotnymi kwestiami, które rzucają się woczy, są marginalizacja ciała (ciało we współczesnym paradygmacie poznania ucieleśnionego uzyskuje rangę nadrzędną) iproblem kartezjańskiego mostu (problem poznawczej dostępności oraz istnienia rzeczywistości transcendentnej, zewnętrznej wobec podmiotu). Obie kwestie są niezwykle ważne zpunktu widzenia teleepistemologii. Konstruujemy przecież narzędzia wzmacniające nasze zdolności poznawcze przede wszystkim po to, aby sprawnie się komunikować ipozyskiwać dane zrzeczywistości zewnętrznej wobec nas samych, zkolei sensomotoryczne zdolności naszych ciał umożliwiają wznacznym stopniu stosowanie tych urządzeń. Upodstaw teleepistemologii stoi zatem teza realizmu ontologicznego iepistemologicznego20: podmiot ucieleśniony ze względu na swoją istotę otwiera się na świat zewnętrzny, jest ponadto jego integralnym elementem.

Nie oznacza to oczywiście, co podkreśla zresztą dobitnie Dreyfus, że teleepistemologia jest wolna od problemów. Wraz znastaniem wynalazków takich jak teleskop imikroskop, urządzeń rozszerzających nasze moce percepcyjne, pojawiło się wiele dodatkowych wątpliwości co do rzetelności procesów percepcyjnych opartych na zapośredniczonym dostępie do rzeczywistości21. Wynikiem postępu technicznego są nowe argumenty, kwestionujące naszą pewność kontaktu zrzeczywistością zewnętrzną. Można wyobrazić sobie sytuację, wktórej będzie nas zwodzić „niegodziwy uczony” za pomocą wyspecjalizowanego systemu urządzeń. Najlepszym exemplum tej tendencji jest eksperyment myślowy omózgach wkadzi (pojemniku, naczyniu) Hilary’ego Putnama.

Wyobraźmy sobie, że pewien człowiek (Czytelnik może wyobrazić sobie siebie wtej roli) poddał się operacji wykonanej przez niegodziwego uczonego. Jego (twój) mózg został usunięty zciała iumieszczony wnaczyniu wypełnionym pożywką, która podtrzymuje mózg przy życiu. Zakończenia nerwowe zostały podłączone do superkomputera, który powoduje, że osoba, której mózg wyjęto, doświadcza iluzji, iż wszystko jest wnajlepszym porządku. Ma ona złudzenie istnienia osób, przedmiotów, nieboskłonu itd.; natomiast wrzeczywistości wszystko, czego ów człowiek doznaje (ty doznajesz), jest następstwem impulsów elektronicznych, płynących od komputera do zakończeń nerwowych. […] Celem takich opowiastek wtoku wykładu zteorii poznania jest oczywiście postawienie wnowoczesnej formie klasycznego problemu sceptycyzmu wobec świata zewnętrznego22.

Scenariusz ten został zaprezentowany (wnieco innej formie) wfilmie braci Wachowskich Matrix, wktórym miejsce figury niegodziwego uczonego zajęły inteligentne maszyny, amózg zamknięty wnaczyniu został zastąpiony przez ciało umieszczone wspecjalnej komorze podtrzymującej życie (co silniej koresponduje zparadygmatem poznania ucieleśnionego –wprzeciwieństwie do na wskroś funkcjonalistycznego, sprzyjającego komputacjonizmowi, eksperymentu myślowego Putnama). Sceptyczna hipoteza „mózgu wnaczyniu” była poddawana wielu próbom jej obalenia. Nawet sam Putnam argumentował ostatecznie przeciw niej zpozycji eksternalizmu wteorii znaczenia23. Zdrowy rozsądek oraz nasze przeżycia jako ucieleśnionego idziałającego wświecie podmiotu również zdają się przeczyć możliwości wcielenia wżycie scenariusza złośliwego uczonego (który dzięki dostępnym urządzeniom nieustannie transmituje sfabrykowane dane). Zdaniu „Jestem mózgiem wnaczyniu” można przecież złatwością przeciwstawić zdanie „Jestem ucieleśnionym podmiotem działającym wświecie, amoje ciało jest integralnym składnikiem tego świata”. Dodatkową kwestią, którą należałoby poruszyć, jest złożoność ludzkiego mózgu iciała oraz rzeczywistości zewnętrznej. Wjakie moce obliczeniowe musiałby być uzbrojony komputer, aby być wstanie wytwarzać tak dokładną symulację świata? Mimo wielu trudności hipotezy „mózgu wnaczyniu” czy ciała wkapsule (znanej zfilmu Matrix) poważnie oddziałały na wyobraźnię uczonych inadal stanowią ważne składniki dyskusji we współczesnej epistemologii. Dzieje się tak również ze względu na rosnący wpływ coraz bardziej zaawansowanych urządzeń, za którymi fortyfikuje się człowiek. Jak mawiał znany pisarz Arthur C. Clarke: „Dla każdego prymitywnego społeczeństwa każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii”. Struktura współczesnego społeczeństwa (podział na wąską grupę inżynierów iszeroką grupę odbiorców) iwykładniczy postęp wprodukcji coraz bardziej wysublimowanych narzędzi sprawiają, że dla większości użytkowników końcowe rezultaty procesu projektowania, produkcji iudostępniania mogą kojarzyć się zczymś wrodzaju magicznego zaklęcia. Im bardziej zaawansowana technika, tym bardziej zaangażowane wtę problematykę hipotezy, traktujące omożliwości odcięcia percepcji człowieka od jej związków zrzeczywistością zewnętrzną. „Jednym zpierwszych punktów, które należy podkreślić, jest to, że wprzeważającej mierze Internet dostarcza nic innego, jak coś wrodzaju magicznego dostępu do rzeczy na odległość, co początkowo może wydawać się obietnicą”24.

Jednocześnie jednak, co podkreśla Dreyfus, na początku drugiej połowy XX wieku wielu ważnych wdziejach filozofów zarzuciło sceptycyzm zapoczątkowany przez Kartezjusza na rzecz stanowiska, że „nasza podstawowa relacja ze światem jest bezpośrednia, dlatego też globalne sceptyczne wątpliwości są sprzeczne znaszym codziennym doświadczeniem oraz są nie tylko nieuzasadnione, ale nawet nie mogą być koherentnie sformułowane”25. Ma to związek zpytaniem, jaki ze swojej istoty jest podmiot poznawczy: czy jest to oderwany, izolowany ze świata widz, czy może zaangażowany wdziałania wświecie aktor? Dla stanowiska uznającego bezpośrednią relację ze światem człowiek jest istotą ucieleśnioną oraz usytuowaną idziałającą wświecie. To, co daje ucieleśnionemu aktorowi poczucie bezpośredniego kontaktu zrzeczywistością, to możliwość wywoływania zmian wświecie inabywanie informacji otych zmianach26.

Koncepcja ucieleśnionego, działającego wświecie aktora (agenta) na pierwszy rzut oka koresponduje silnie zszeroką paletą technicznych emanacji, które są wstanie rozszerzać moce sprawcze podmiotu. Weźmy prosty przykład zcodzienności. Stojąc na nadmorskiej plaży idysponując układem sterującym dronem, mogę złatwością wykorzystać moje moce sprawcze do sterowania zdalnym urządzeniem (oile mam także zasilanie). Tym samym urządzenie staje się niejako częścią mnie samego, przedłużeniem moich kończyn, rozszerza moje możliwości interakcji ze światem –dzięki narzędziu zyskuję dodatkową perspektywę (na przykład mogę obejrzeć pieniące się morskie fale zlotu ptaka). Co ważne, stopień zaawansowania wzajemnych sprzężeń między poszczególnymi elementami systemu wpływa na stopień możliwych interakcji. Przypuśćmy, że stoimy na nadmorskiej plaży imamy do dyspozycji drona, który nie tylko prezentuje morze zlotu ptaka, ale także lokalizuje tonących, którzy są wyposażeni wspecjalne urządzenia namierzające, przesyłające dźwięk imierzące tętno. Za pomocą specjalnych ramion zdalny robot, sterowany przez nas, jest wstanie błyskawicznie dotrzeć do tonącego igo uratować. Mamy tu przykład synergicznego systemu rozszerzonego ikilku jego konstytutywnych ogniw. Ta prosta egzemplifikacja obrazuje, na czym polega rozszerzenie systemu onowe komponenty iwjaki sposób komponenty te mogą wpływać zwrotnie na zakres interakcji podmiotu ze światem27.

Dreyfus jest wobec takich rozszerzeń wyraźnie sceptyczny. Uważa, że „tele-technologie”, takie jak telefony komórkowe, telekonferencje, zakupy internetowe, telerobotyka czy kamery internetowe, wskrzeszają wątpliwości zapoczątkowane przez Kartezjusza. Amerykański filozof obawia się wszechobecnej teleobecności28 oraz zależności od elektronicznych protez do zapośredniczenia naszej relacji do świata. „Kiedy oglądam telewizję, mogę rozważnie się zastanawiać, czy NASA fałszuje lądowanie na Marsie, którego jestem –jak sądzę –świadkiem, ale nie mogę wten sam sposób rozsądnie wątpić wto, że siedzę na mojej kanapie otoczony przez rodzinę”29. Ten zapośredniczony kontakt zrzeczywistością może być, jego zdaniem, co najwyżej ubogą imitacją. Istotnie. Pod wieloma względami zapośredniczony technicznie kontakt ze światem jest znacznie uboższy od bezpośredniego kontaktu. Warto jednak wziąć pod uwagę, po pierwsze, że wiele obszarów, do których docierają urządzenia, są całkowicie niedostępne dla człowieka iumykają jego biologicznym uwarunkowaniom (głębie oceanu czy skorupy ziemskiej, powierzchnia Marsa czy jeszcze odleglejsze rejony kosmosu). Po drugie, komputery generują zupełnie nowe środowiska aktywności człowieka, niejako substytucje świata fizycznego, bez wyraźnych odniesień do realności, których sposób prezentowania jest ściśle sprzężony zprzeznaczeniem urządzenia (na przykład ekran komputera, gogle rzeczywistości wirtualnej). Wtedy to interaktywne środowisko prezentuje się użytkownikom woptymalnych ispecjalnie stworzonych do tego warunkach. Dreyfus ma jednak wiele racji, gdyż zapośredniczenie kontaktu zrzeczywistością niesie ze sobą poważne ryzyko manipulacji danych. Przy gwałtownej akumulacji sztucznych ogniw systemu poznawczego (wtym także autonomicznych) ilość danych koniecznych do zweryfikowania ipoprawienia może przerosnąć możliwości całego gatunku ludzkiego. Może się jednak potwierdzić, że próba zatrzymania postępu wdziedzinie swoistego protezowania człowieka jest zadaniem tak trudnym, jak próba wstrzymania kijem pędzącego coraz żywiej nurtu rzeki. Technika tak mocno wniknęła wegzystencję człowieka, że być może lepszym wyborem jest płynięcie zjej nurtem istałe monitorowanie jej stanu, co wiąże się również zdiagnozowaniem ineutralizowaniem dryfujących na horyzoncie zagrożeń. Koresponduje to ztym, co sugeruje Dreyfus, pisząc: „Wtak odcieleśnionym ipełnym podejrzeń świecie epistemologia może pojawić się na nowo jako teleepistemologia, przez co Kartezjusz może odnieść swój ostatni sukces”30. Teleepistemologia powinna płynąć znurtem wyznaczanym przez technikę, porządkując irzetelnie analizując podlegający nieustannym zmianom przedmiot badawczy.

1.2.Doświadczenia telerobotyczne i telefikcyjne

Krytyczne stanowisko prezentuje również Catherine Wilson, która zajmuje się badaniem „telefikcyjnych doświadczeń”, „bliższego izapośredniczonego doświadczenia” oraz „zapośredniczonej podmiotowości”.

Świat rzeczywisty iświaty fikcjonalne nie są od siebie psychologicznie, emocjonalnie imoralnie odizolowane. […] Nasze codzienne doświadczenie jest przeniknięte przez fikcję. Jeśli dostrzegamy wymyślone sposoby życia –włączając wto wyobraźnię ifantazję –jako nadwątlone postaci tego, co nazywam „telefikcyjnym doświadczeniem”, uzyskujemy wówczas zupełnie odmienne wyniki od standardowych teorii31.

Dawne, klasyczne teorie ontologiczne iepistemologiczne mówiły odychotomii obu typów rzeczywistości, najnowsze zaś dociekania oraz nasze codzienne doświadczanie świata (będące pod wyraźnym wpływem technologii informacyjnych) ukazują, że realność łączy się zfikcją, tworząc wspólny układ wzajemnych oddziaływań. Istotne jest to zwłaszcza ze względu na trzęsienie ziemi powstałe na rynkowej platformie pragnień ipotrzeb, wywołane rosnącą popularnością gier komputerowych, wyspecjalizowanego oprogramowania do projektowania środowisk wirtualnych oraz coraz bardziej zaawansowanych urządzeń służących do działania wzaprojektowanych przez programistów sferach interaktywnej rozrywki. Możliwość interakcji zfikcyjnymi, wirtualnymi światami iich graficzna atrakcyjność jeszcze bardziej zacierają tę klasyczną dychotomię32.

Rzecz jasna, do przekraczania granic przywykliśmy nie tylko wfilozofii. Ale to właśnie wfilozofii nieprzerwanie ize specjalnym naciskiem mówi się o transcendowaniu –woli imożności transcendowania, potrzebie transcendowania, przymusie transcendowania, powinności transcendowania. Przekraczanie granic wydaje się tutaj nie tylko czymś naturalnym, lecz jednocześnie czymś bezdyskusyjnie chwalebnym, czymś pięknym, aczasami nawet czymś heroicznym. Nasza europejska filozofia inasza europejska kultura włożyła bardzo wiele wysiłku ibardzo wiele energii wpielęgnowanie tego mitu –mitu organicznie zrośniętego z prometeizmem, misyjnością iwskutek tego niemal zsakralizowanego. Tymczasem owoce transcendowania inaszej filozoficznej refleksji nad transcendowaniem są (imogą być) –że obrazoburczo zauważę – rozmaite: zarówno pozytywne, jak inegatywne33.

Potrzeba transcendowania, wykraczania poza granice własnych uwarunkowań biologicznych, jest na stałe wpisana wegzystencję człowieka. Dzieje się to zwielu powodów, choć za podstawę najlepiej uznać nasze źródłowe „bycie-w-świecie” imożliwość interakcji ze światem zewnętrznym. Należy jednak pamiętać, że życie to spektakl wzajemnej gry: respektowania niezbywalnych granic, przekraczania pewnych granic iustanawianie nowych. Równie ważne, co podkreśla Józef Dębowski, iniezbędne do życia są pewne nienaruszalne granice.

Granic potrzebuje także świadomość, potrzebuje ich ludzki umysł, potrzebuje ich ludzki mózg, potrzebuje ich człowiek. Granice są potrzebne, by mogło się wytworzyć względnie stabilne środowisko wewnętrzne (komórki, organizmu, ludzkiej osoby, ludzkiej wspólnoty etc.). Bo tylko takie, względnie stabilne środowisko wewnętrzne, jest wstanie skutecznie stawić czoło rozmaitym zagrożeniom zewnętrznym izagwarantować harmonijne współdziałanie ze środowiskiem zewnętrznym (homeostaza). Granice między środowiskiem wewnętrznym aśrodowiskiem zewnętrznym nie są więc czymś jedynie wymyślonym, postulowanym, arbitralnym ikonwencjonalnym. Granice iistnienie granic jest koniecznym, niezbywalnym warunkiem bycia czymś (czymkolwiek), warunkiem tożsamości tego czegoś, aponieważ istnienie zawsze jest istnieniem czegoś, tedy granice są zarazem warunkiem wszelkiego bycia –bycia czegokolwiek ina jakikolwiek sposób34.

Jak pisze Antonio R. Damasio –„życie potrzebuje granic”35. Tych granic potrzebuje także refleksja nad środowiskami cyfrowymi, które wręcz domagają się rzetelnej klasyfikacji. Gdyby było tak, jak postuluje Jean Baudrillard, gdyby rzeczywistość ukryła się pod ciężarem nieustannie reprodukujących się modeli, symulakrów, jak wówczas moglibyśmy dotrzeć do zasłoniętej szczelną kurtyną realności? Wwizji francuskiego postmodernisty symulakry, replikując się stale i, co więcej, nie odnosząc się do rzeczywistości, stanowią sposób generowania „rzeczywistości pozbawionej źródła irealności: hiperrzeczywistości”36, sfery implozji sensu, sfery, wktórej sens bezwarunkowo miesza się zbezsensem. Intuicja Baudrillarda jest wpewnej mierze słuszna37, choć znacznie przekontrastowana. Ostro wytyczone granice irzetelna klasyfikacja zjawisk generowanych komputerowo powinny wznacznym stopniu uchronić nas przed tą wizją powszechnego rozmycia. Nasza umiejętność przekraczania granic nie może iść wparze zmniemaniem ich powszechnego wyrugowania.

Tym tropem podąża Catherine Wilson. Wpierwszej kolejności rozróżnia pojęcie bliskiego izapośredniczonego doświadczenia/sprawczości:

1. Bliskie doświadczenie/sprawczość(proximal experience/agency) –przedmiot lub zdarzenie są doświadczane albo zachodzi znimi interakcja bezpośrednio, zpierwszej ręki, nie przez wygenerowane obrazy ireprodukcje. „Co liczy się jako »zpierwszej ręki«, zależy od konkretnego przypadku”38 (na przykład oglądanie zachodu słońca, przyglądanie się obrazom wgalerii sztuki, uścisk dłoni). Bliskie doświadczenie Wilson dzieli na:

• zwykłą percepcję (ordinary perception) –bliskie doświadczenie realnego zdarzenia lubprzedmiotu, które wpływają przyczynowo na doświadczającego, oraz zwykła sprawczość, która polega na bezpośredniej interakcji („z pierwszej ręki”) zrealnymi obiektami, które są wodpowiedniej pozycji (na przykład nie są zbyt odległe);

• iluzję lub halucynację –bliskie doświadczenie czegoś, co nie istnieje (włączając wto doświadczenie własnej podmiotowości39).

2. Zapośredniczone doświadczenie/sprawczość (mediated experience/agency) –przedmiot lub zdarzenie jest doświadczane albo zachodzi znim interakcja za pośrednictwem zestawu transmitowanych sygnałów innych niż naturalne zmysły (między innymi zestawu sygnałów generowanych przez komputer, na przykład spotkanie telekonferencyjne, oglądanie materiałów pochodzących zkamer dostarczających obrazy na żywo):

• telerobotyczna (zapośredniczona) percepcja (telerobotic perception) –„doświadczenie realnego przedmiotu, który nie jest bliski; zapośredniczona sprawczość jest działaniem na realnych obiektach zdystansu”40;

• telefikcyjne doświadczenie (telefictive experience) –„zapośredniczone doświadczenie obiektów, które nie istnieją, zdarzeń, które nie nastąpiły, oraz działanie na takie rzeczy ipośród takich rzeczy”41. Ze znaczeniem terminu wirtualnej rzeczywistości, co zauważa Wilson, wiążą się dwie cechy: zapośredniczona percepcja (co jest szczególnie wyraźne) ifikcyjne doświadczenie, które jest wysoce realistyczne. „Nazywam doświadczenia rzeczywistości wirtualnej, które nie kwalifikują się jako werydyczna percepcja, doświadczeniami telefikcyjnymi”42.

Aby objaśnić swoją klasyfikację, Wilson odwołuje się do przykładu. Osoba grająca wgrę wideo, wktórej zadaniem jest prowadzenie pojazdu przez tor przeszkód, ma doświadczenia telefikcyjne. Osoba ta nie prowadzi wrzeczywistości pojazdu przez tor przeszkód –nie istnieje zarówno pojazd, jak itor przeszkód. Za pomocą współczesnych narzędzi elektronicznych kierowca może jednak połączyć się realnym samochodem iprowadzić go po realnym torze przeszkód. Jego proksymalne (proximal), bliskie doświadczenie będzie mogło być praktycznie identyczne zdoświadczeniem znanym zgry komputerowej, podobnie jak, zdaniem Wilson, halucynacja może być jakościowo nieodróżnialna od prawidłowej percepcji. Za pomocą tych samych urządzeń wskazujących możemy wpodobny sposób działać zarówno wrealnym, jak iwwirtualnym środowisku. Wobu wypadkach doświadczamy rzeczywistości wirtualnej, lecz tylko wjednym znich (gra wideo) doświadczenia nasze nazwiemy doświadczeniem telefikcyjnym.

Koncepcja Catherine Wilson podąża dobrym tropem. Należy wszak wytyczać granice, podejmować trud klasyfikacji –nie wszystko, jak wrefleksji Baudrillarda, spowija nieusuwalna mgła mnożących się bezustannie symulakrów. Uwagi Wilson nie są jednak wolne od słabości, acała jej koncepcja, mimo słusznych intuicji, wymaga daleko idących poprawek. Błędem Wilson wydaje się uznanie doświadczeń telefikcyjnych jako doświadczeń niewerydycznych izrównanie intersubiektywnie dostępnej rzeczywistości wirtualnej ze sferą doświadczeń wyraźnie niewerydycznych (jak halucynacje). Kolejną słabością tej klasyfikacji jest umieszczenie wzbiorze telefikcyjnych doświadczeń tak odmiennych aktywności, jak przysłuchiwanie się opowieści, czytanie książki, oglądanie filmu czy użytkowanie gier komputerowych, nie wspominając już ointerakcji ze środowiskami wirtualnymi bazującej na złożonych systemach, jak head mounted display (HMD)43. Właściwym tropem Wilson jest zaś podział doświadczeń opartych na aktywności wśrodowiskach wirtualnych: na telerobotyczną interakcję zrealnymi obiektami oraz na interakcję zprzedmiotami czysto wirtualnymi.

1.3.Bliskość i dalekość – osłabione przeciwieństwa

„Wydaje się, że współczesna nauka itechnika zatarły różnicę między tym, co bliskie, itym, co dalekie. Myśli oanihilacji przestrzeni iczasu po raz pierwszy użyto metaforycznie, kiedy telegraf ikolej uczyniły informację itransport dalece szybszymi iprostszymi […]. Technologiczna anihilacja przestrzeni otrzymała wsparcie teorii informacji inauk kognitywnych, wcześniej zaś, jak wspomina Hubert Dreyfus, kartezjańskiej epistemologii”44. Wwyniku gwałtownego progresu wnauce itechnice nasz odbiór odległego dystansu, który jeszcze do niedawna stanowił niepokonaną przeszkodę, ulega istotnemu przeobrażeniu. Poczucie bliskości pod pewnym względem również ulega transfiguracji. Dawna opozycja tych dwóch wartości jest stale osłabiana przez użycie dostępnych irozwijanych teletechnologii. Wpewnym sensie człowiek przestał być tak silnie jak wcześniej przywiązany do lokalizacji swojego ciała, do bliskości najbliższego otoczenia, co samo wsobie stanowi już pewne novum45. Technologia telekonferencji jest dostępna przy odrobinie wysiłku praktycznie każdemu użytkownikowi smartfona. Czy zatem rozmówca zdrugiego końca globu jest blisko, czy nadal pozostaje daleko? To kolejne zistotnych pytań, jakie stawia teleepistemologia. Ma ono związek zucieleśnieniem iusytuowaniem podmiotu wświecie, azarazem możliwością rozszerzania mocy poznawczych podmiotu. „Mogę wybierać między doświadczeniami wświecie tradycyjnej bliskości idalekości oraz doświadczeniami wświecie mediów elektronicznych, gdzie wszystko jest jednakowo blisko idaleko”46. Pojawiający się wybór stanowi omożliwości rozszerzenia, choć –co należy równie silnie podkreślić –niekoniecznie wzmocnienia47. Rozszerzony proces poznawczy nie musi być zzałożenia wzmocnionym procesem poznawczym. Najczęściej dzieje się tak, że relacja zachodząca między podmiotem aotoczeniem jest zgóry skazana na osłabienie percepcji izdolności interakcji zobiektem48. Badania nad opozycją „bliskie –dalekie” są więc zpunktu widzenia teleepistemologii niezwykle istotne iniewolne od poważnych dylematów teoriopoznawczych.

Borgmann wyróżnia dwa rodzaje informacji: informację pochodzącą ze świata realnego oraz informację pochodzącą zzapośredniczonych relacji zcyberprzestrzenią. Przez cyberprzestrzeń rozumie „sferę zapośredniczonej elektronicznie informacji (technologiczna informacja, jak ją nazywam), zktórych każda będzie wkrótce odtwarzana wbitach, ustrukturyzowana przez algebrę Boole’a, magazynowana przez komputer iwyświetlana przez różnorodność wizualnych, akustycznych idotykowych mediów. Pierwszą rzeczą do dostrzeżenia jest to, że cyberprzestrzeń jest pozbawiona miary, ale ma topologię. Wtopologicznej przestrzeni dystanse nie są niezbędne, znaczenie mają zaś połączenia iciągłość”49. Drugą istotną różnicą jest kwestia zasobności informacji: świat realny, wodróżnieniu od cyberprzestrzeni, jest informacyjnie niewyczerpany. Informacja wświecie cyfrowym jest ograniczona ilimitowana, zależy od mocy narzędzi, ich przepustowości oraz możliwości magazynowania, wprzeciwieństwie do niewyczerpanego bogactwa informacji wświecie fizycznym.

Informacja wświecie fizycznym, wyłączając informację pochodzącą zpośredniczących reprezentacji zewnętrznych (na przykład mapy, obrazy transmitowane zdystansu), wyłania się zdziałania wbliskim sąsiedztwie, centralnym obszarze, wktórym egzystuje podmiot ucieleśniony. Wiedza na temat rzeczy iosób wnaturalnych warunkach (wyłączając uwarunkowania kulturowe itechnologiczne) jest raczej wiedzą przez znajomość (knowledge by acquaintance) niż wiedzą opisową (knowledge by description)50.

Wświecie naturalnych znaków taka informacja jest powodowana moją ciekawością imoim zainteresowaniem. Kiedy jestem zainteresowany pogodą, chmury iwiatr to znaki dostarczające informację. […] Wnaturalnym otoczeniu […] informacja jest zarówno nadzwyczaj wartościowa, jak irelatywnie deficytowa. Dla wykwalifikowanych łowców izbieraczy było zazwyczaj wystarczająco informacji, aby utrzymywać dobre życie. Rzadko jednak był też nadmiar informacji i, ponad wszystko, informacja nie była gromadzona51.

Informacja była ściśle powiązana znaturalnym, bliskim otoczeniem człowieka. Dziś jednak, co podkreśla Borgmann, sytuacja radykalnie się zmienia. Do dyspozycji mamy mnóstwo (wręcz nadmiar) gromadzonej na nośnikach informacji, która niejako zostaje oderwana od źródła, od naszego centralnego, bliskiego nam obszaru, związanego zpozycją naszego ciała iprzyrodzonymi zdolnościami percepcyjnymi.

Internet zdaje się oferować możliwość takiej formy dostępu do świata, który nie jest wymuszony wżaden istotny sposób przez dystans ani właściwie przez przywiązanie do lokalizacji. Wiedza objawia się jako produkt (informacja) dany przez odpowiednią technologię, który da się uczynić dostępnym wszędzie, okażdej porze, podczas gdy pytanie owerydyczność irzetelność wiedzy okazuje się raczej pytaniem orzetelność technologii, która czyni tę wiedzę możliwą, oraz oźródła, do których ta technologia umożliwia dostęp52.

Jeff Malpas wskazuje ograniczenia, jakie pojawiają się wzwiązku zużytkowaniem Internetu53. Należą do nich: długi czas oczekiwania na załadowanie się strony internetowej, zerwane połączenia, niedostępne lokalizacje, wymagające wobsłudze komendy. Nawet użytkownik, który posiadł wstopniu doskonałym obecny stan wiedzy na temat najnowszej techniki, musi liczyć się zmożliwymi opóźnieniami wynikającymi ze zwykłych fizycznych ograniczeń nakładanych na transfer informacji. Malpas podkreśla jednak, że technologia Internetu jest wfazie rozwoju inadal wrelatywnie wczesnej fazie. „Można się spodziewać, że wiele obecnych ograniczeń będzie przezwyciężonych wraz zdalszym rozwojem techniki”54. Dodaje, co ważne, że rozwój technologiczny rozumiemy źle, jeśli uznajemy, że jest to proces, wktórym ograniczenia są stopniowo inieuchronnie pokonywane, ana końcu tej drogi czeka na nas techniczna doskonałość. Podobnie jak ewolucja, jest to raczej proces zmiany ograniczeń iadaptacji, anie pełnego zniesienia ograniczeń. To wskazuje, zdaniem Malpasa, na istotą cechę nie tylko techniki, ale także ludzkiej wiedzy isprawczości. Chociaż zmieniają się społeczne itechniczne uwarunkowania, wktórych wiedza ipodmiot współistnieją isię aktualizują, pozostają niezmienne fundamentalne ograniczenia pochodzące zpodstawowej sytuacji podmiotu –jako podmiotu działającego wświecie imającego wiedzę. „Zmiany wtechnice najczęściej powodują zmianę formy, wjakiej wiedza została zrealizowana, ale takie zmiany nie zmieniają podstawowych warunków, które ograniczają zarówno wiedzę, jak isprawczość, atakże umożliwiają ich osiągnięcie”55.

Malpas dużo uwagi poświęca problematyce bliskości idystansu. Podczas naszej cyfrowej ekspedycji tym, co jest blisko nas, nie jest odległy reprezentowany obiekt. Wnaszym bezpośrednim otoczeniu jest fizyczne oprzyrządowanie umożliwiające wirtualne wojaże, takie jak komputer, klawiatura, mysz komputerowa (czy obecnie gogle VR lub AR56). Przedmiot reprezentowany na ekranie nie jest obecny jako sam przedmiot, ale jedynie jako reprezentacja tego konkretnego przedmiotu (jakim on sam wistocie jest wodległej przestrzeni)57. Przywołuje to na myśl podobieństwo do fotografii, ztą istotną różnicą, że reprezentacja cyfrowa dopuszcza interaktywność, czyli możliwość oddziaływania na reprezentowany przedmiot (na przykład oglądania go zwielu stron, podnoszenia, przesuwania).

Nasuwa się wtym miejscu pewna ważna myśl. Dzięki urządzeniom umożliwiającym teleobecność izdalną immersję możemy podejmować interakcję zprzedmiotami odległymi, wnormalnych warunkach (czyli bez użycia mediatora) nieosiągalnymi iniedostępnymi. Nie możemy jednak zgóry izłatwością założyć, co podkreśla również Malpas, że nasz kontakt zprzedmiotem jest bezpośredni: pozostaje wyraźne poczucie bliskości, lecz jest to tylko –lub aż –poczucie wspomagane obserwacją przedmiotu widzianego na ekranie oraz ograniczoną znim interakcją. Pośrednik poznawczy jest niczym mur, który odgradza nas wpewnym stopniu od źródłowej relacji zodległym przedmiotem. Ale czy odgradza szczelnie? Wtym miejscu należy zcałą stanowczością zaprzeczyć. Mur ten nie odcina nas całkowicie –jest to konstrukcja wyposażona wswoisty wizjer, okno (wciąż udoskonalane) oraz wiele mechanizmów pozwalających obserwować ioddziaływać na zewnętrzne otoczenie. Wtej subtelnej kwestii dobrym krokiem zdaje się odwołanie do klasyfikacji Edmunda Husserla. Mając na uwadze, że percepcja jest czymś pierwotnym, podstawowym, rozróżnił on trzy sposoby poznawczego odnoszenia się do przedmiotów: sygnitywny, obrazowy (imaginacyjny) oraz percepcyjny58. Obecnie należałoby –moim zdaniem –uzupełnić ten podział oodniesienie telepercepcyjne, gdyż rodzaj zapośredniczonej cyfrowo relacji do przedmiotu charakteryzuje relewantna różnica względem odniesienia imaginacyjnego ipercepcyjnego. Kontakt telepercepcyjny zprzedmiotem powinno się umieścić między imaginacyjnym apercepcyjnym –teleobecność izwiązana znią interakcja to znacznie więcej niż relacja opisowa lub obrazowa, mniej zaś niż źródłowe odniesienie percepcyjne59. Co podkreśla Malpas, istotny jest zwłaszcza fakt, że nasze zaangażowanie wświecie (czyli również telepercepcyjna relacja zprzedmiotem) odbywa się przede wszystkim przez naszą interakcję zkonkretnymi rzeczami, anie przez interakcję zreprezentacjami rzeczy. Nie możemy uznawać naszego podstawowego dostępu do świata, bazując na kategoriach stosowanych przez reprezentacjonistów60. Właściwym przedmiotem obserwacji nie są reprezentacje rzeczy, lecz same rzeczy.

Traktowanie naszej interakcji zrzeczami, ogólnie rzecz biorąc, jako modelu zapośredniczonej interakcji zrzeczami możliwej dzięki technologii związanej zsiecią jest błędnym rozumieniem sposobu, wjakim nasze zaangażowanie wświecie jest przede wszystkim zaangażowaniem ztym, co jest fizycznie ibezpośrednio nam prezentowane […]. Nasza zdolność do interakcji zpewną pośrednicząco reprezentowaną rzeczą sama opiera się na naszej zdolności interakcji zbezpośrednią, fizyczną rzeczą, za pomocą której reprezentacja jest nam dana61.

Interakcja zodległym obiektem reprezentowanym na ekranie bazuje na możliwości podejmowania działań za pośrednictwem dostępnych bezpośrednio interfejsów –najlepszym iprostym zarazem przykładem jest klawiatura wyposażona wpanel dotykowy (touchpad). To bezpośrednio percypowane narzędzie staje się wpewnym stopniu przezroczyste, staje się na jakiś czas istotną, choć transparentną częścią systemu poznawczego, konstytuującą nową relację percypującego iśrodowiska62. Okwestii przezroczystości poznawczych pośredników pisze Józef Dębowski: „Przez »przezroczysty pośrednik poznawczy« (czasami zwany też »formalnym«) rozumie się zazwyczaj taki pośrednik, który nie zatrzymuje na sobie uwagi świadomości”63. Do takich pośredników można zaliczyć narzędzia zarówno fizyczne, jak iwirtualne. Ekran komputera czy urządzenie wskazujące, ale również oprogramowanie (na przykład narzędzia udostępnione wprogramie graficznym, tekstowym czy arkuszu kalkulacyjnym) są dla użytkownika (przy właściwym idocelowym ich użytkowaniu) przezroczyste, odsyłając nie ku sobie, aku innym przedmiotom. Pisze otej kwestii również Malpas, wskazując „znikające” medium poznawcze, jeśli użytkownik tego pośrednika właściwie isprawnie się nim posługuje64.

Tym samym docieramy do istoty reprezentacji: reprezentacja zawsze wymaga innego, percypowanego bezpośrednio obiektu, dzięki któremu jest dana. „Zapośredniczone, reprezentacjonalne formy dostępu do świata nie mogą być przyjęte wogólności jako model naszego dostępu do świata ani nie mogą być rozumiane inaczej niż zawsze zależne od bezpośrednich, niereprezentacjonalnych form dostępu izaangażowania”65. Ma to związek zdziałaniem ucieleśnionego podmiotu, „tu iteraz”, wlokalizacji, wktórej egzystuje ciało. Wiedza isprawczość są zdeterminowane przez bezpośrednią percepcję ilokalizację ucieleśnionego podmiotu. Nawet jeśli, wkraczając nieco wsferę zainteresowań fantastyki naukowej, bylibyśmy wstanie „re-ucieleśnić” swoje ciała, przenieść je poza lokalizację ciała „zkrwi ikości”, poznanie takie byłoby, jak pisze Malpas, nadal związane zbezpośredniością naszego działania idoświadczania. „Taka technologia tylko potwierdzałaby zależność wiedzy isprawczości od naszej bezpośredniej, ucieleśnionej lokalizacji, nawet jeśli podważałaby ideę, że taka ucieleśniona lokalizacja może być bez wahania utożsamiana zlokalizacją pewnej szczególnej struktury zkrwi ikości”66.

1.4. Zjawisko teleobecności

Następuje znaczny postęp wtelerobotyce, zdolności do umiejscowienia ludzkiego poznania isprawności wmiejscach zbyt niebezpiecznych dla „ciała zkrwi ikości”, czy to sondowania najgłębszych oceanów, wydobywania zasobów zkopalń, czy też utrzymywania podmorskich rurociągów naftowych ikabli telekomunikacyjnych. Ponadto nad naszymi głowami samoloty pasażerskie coraz częściej dzielą niebo ze wszystkimi rodzajami bezzałogowych statków powietrznych kontrolowanych przez odległe centrum dowodzenia67.

Autorzy zaangażowani wprojekt zapoczątkowujący żywą dyskusję wobrębie teleepistemologii wiele uwagi poświęcają zjawisku teleobecności68. Teleobecność, wwielkim skrócie, oznacza możliwość uczestniczenia wzdarzeniach na odległość, jest wynikiem sprzężenia zdolności sensomotorycznych naszych ciał iwykorzystania technicznych mediatorów poznawczych. Mowa tu oprocesie odbierania bodźców zapośredniczonych przez urządzenia (ekran komputera, słuchawki, kamera), zdalne działania dokonywane zwykorzystaniem adekwatnych narzędzi oraz zdobytych iaktualizowanych informacji. Teleobecność umożliwia obserwację odległego środowiska imanipulację przedmiotami, poszerzając tym samym zakres mocy sprawczych człowieka. Teleobecność jest ściśle związana zomówioną wcześniej telepercepcyjną relacją do przedmiotu. „Umożliwia działania wczasie rzeczywistym wobrębie rzeczywistości faktycznej bez cielesnej obecności wdanym miejscu”69. Lev Manovich przywołuje scenę zfilmu Titanic, wktórej widzimy operatora siedzącego przed panelem kontrolnym. Operator ma na sobie gogle wirtualnej rzeczywistości, dzięki którym otrzymuje, wsposób zapośredniczony, aktualizowane obrazy odległego, niedostępnego podwodnego obszaru. Za sprawą dostępnych informacji wizualnych jest wstanie sterować podwodnym wehikułem, eksplorując głębię oceanu, na której spoczął wrak okrętu. Operator staje się teleobecny.

Rozwój Internetu sprawia, że teleobecność staje się fenomenem powszechnie obserwowanym –wcześniej była wykorzystywana jedynie wwyspecjalizowanym przemyśle izastosowaniach militarnych. Obecnie, zdaniem Manovicha, jest doświadczeniem, można rzec, swojskim. Jednocześnie Manovich rozróżnia dwa rodzaje teleobecności. „Niektóre […] urządzenia, na przykład większość kamer internetowych, nie pozwalają na prawdziwą teleobecność. Dostajesz obrazy zodległego miejsca, ale nie możesz wykonać na nich żadnego działania. Inne jednak są ogniwami prawdziwej teleobecności, co oznacza, że umożliwiają one użytkownikowi wykonywanie zdalnych działań”70. Manovich bada fenomen teleobecności zwłaszcza „wpowszechnie akceptowanym, węższym znaczeniu tego terminu –jako możliwość widzenia idziałania na odległość”71. Wtym duchu teleobecność rozumie również Eduardo Kac: „Teleobecność może być podsumowana jako połączenie telematyki izdalnego fizycznego działania”72.

Warto przyjrzeć się poszczególnym, nieco rozproszonym ujęciom teleobecności iznich uformować syntezę własności, jakie składają się na ten wielowymiarowy iwciąż udoskonalany fenomen. Brenda Laurel definiuje teleobecność jako „medium, które pozwala przenieść się wraz ze swoim ciałem wjakieś inne miejsce […] przenieść wraz ze sobą część swoich zmysłów wjakieś inne miejsce. To miejsce może być stworzone przez komputer, może powstać za pomocą kamery, może być również połączeniem obu tych możliwości”73. Definicja ta wskazuje trzy rodzaje teleobecności: teleobecność wpełni wygenerowanym środowisku wirtualnym, którego ontyczną podstawę stanowi komputer, teleobecność wrealnie istniejącym, oddalonym obszarze udostępnionym za pomocą obrazu zkamery, teleobecność związaną zkumulacją obu wymienionych możliwości.

Scott Fischer, zdaniem Manovicha, również nie rozróżnia teleobecności wodniesieniu do środowisk wpełni generowanych komputerowo irealnych, oddalonych środowisk udostępnionych dzięki sieci kamer. Używa ogólnego pojęcia „wirtualne środowiska”, które zawiera wsobie oba wymienione przykłady zdalnej obecności. „Wirtualne środowiska […] są syntetyzowane przy użyciu generowanych przez komputer trójwymiarowych obrazów lub zdalnie odczytywane dzięki sterowanym przez użytkownika stereoskopowym kamerom wideo”74. Co jednak istotne, pierwsze ze środowisk są całkowicie generowane, drugie zaś jedynie odczytywane za pomocą stosownych narzędzi. Ta podstawowa dystynkcja sprawia, że oteleobecności mówi się przede wszystkim wodniesieniu do odległych wobec perceptora realnie istniejących środowisk, reprezentowanych na ekranie przez sieć wymaganych do tego urządzeń75. Wwypadku wirtualnej symulacji tym, co podlega modyfikacji przez operatora zmediatyzowanego systemu, jest przede wszystkim warstwa kodu źródłowego, czyli dane skupione wewnątrz komputera. W