Slow fashion - Monika Szymor - ebook + książka

Slow fashion ebook

Szymor Monika

0,0
39,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Slow fashion” to rzetelny poradnik ekspercki, który omawia problemy branżowe i buduje świadomość konsumencką.

Książka dla wszystkich bez względu na preferowany styl czy wyznawaną filozofię. Wspólnym mianownikiem są troska o środowisko naturalne i zainteresowanie zrównoważoną modą. Autorka przeprowadza czytelnika przez cykl produkcji, pozwala zrozumieć zależności między projektantem, producentem odzieży, kupcem, sprzedawcą a klientem.

Kompendium dostarcza cennej wiedzy zarówno klientom marek modowych, jak i osobom związanym z przemysłem odzieżowym, projektantom, studentom kierunków artystycznych, którzy wiążą swoją przyszłość z branżą modową.

Komentarz eksperta:

„To merytoryczne, treściwe i profesjonalne wydawnictwo o modzie. Ujawnia problemy, które stoją przed ludzkością w związku z nadmiernym konsumpcjonizmem oraz brakiem świadomości w tym temacie. Ukazuje, jak wygląda prawdziwy świat projektowania i łańcucha dostaw oraz jakie niesie konsekwencje dla otoczenia.

Książka przedstawia nie tylko jasne strony mody, ale porusza również tematy trudne, często niewygodne. Autorka jest praktykiem w swojej profesji. Dzięki jej otwartości możemy zrozumieć wiele aspektów związanych z warunkami pracy, poziomem płac czy szacunkiem wobec drugiego człowieka. Monika Szymor w przejrzysty sposób przedstawia zagadnienia jakości oraz polityki nieczystych zagrywek niektórych firm. Przeprowadzona analiza skutków szybkiej mody obrazuje, w jaki sposób możemy mieć realny wpływ na środowisko oraz przyszłość kolejnych pokoleń.

»Slow fashion« stanowi cenne źródło wiedzy dla konsumentów, projektantów, studentów kierunków artystycznych oraz dla osób, które swoje życie zawodowe chcą związać z modą.”

– Katarzyna Dominiak, wykładowca akademicki w WSBiNoZ w Łodzi, założycielka Bez Alibi Kreowanie Wizerunku

Monika Szymor

Łodzianka, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych i Uniwersytetu Łódzkiego. Projektantka mody, założycielka marki odzieżowej SheMore. Od lat promuje ideę Slow fashion. Publikuje na temat zrównoważonego rozwoju oraz odpowiedzialnych wyborów konsumenckich. Wspiera kobiety w kształtowaniu własnego wizerunku i stylu. Od dziecka zakochana w książkach.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 161

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Wydawca:Sylwia Chrabałowska

Redakcja:Monika Ślusarska

Korekta:Anna Pietroń

Projekt okładki i stron tytułowych: Sabina Bicz

Projekt typograficzny i łamanie: Rafał Pierzchała

Druk i oprawa: OSDW Azymut Sp. z o.o., ul. Senatorska 31 w Łodzi

Wydanie I

Warszawa 2021

ISBN: 978-83-961461-5-1 (EPUB)

ISBN: 978-83-961461-7-5 (MOBI)

ISBN: 978-83-961461-6-8 (PDF)

01-460 Warszawa, ul. Górczewska 200/352

www.mocmedia.eu

[email protected]

Przedmowa

Od czasów plemiennych wspólnot ubiór spełniał wiele funkcji. Nie był jedynie okryciem, lecz określał status społeczny i wyrażał także pełnioną rolę. Często był nacechowany kulturą, religią, sztuką, a nawet polityką. Choć nie zdajemy sobie z tego sprawy, to jako konsumenci mamy niesamowitą moc.

Monika Szymor

A co, gdyby zacząć od slow fashion? Powolnie, małymi krokami zgłębiać świat mody i delektować się nim niczym smakiem ulubionego napoju? Możliwe jest, by przestać pędzić? Za karierą i osiągnięciami, bez pytania „co ludzie powiedzą”. Co powiedzą? Nieistotne. Zacznij od siebie i dokonywania własnych wyborów — może warto postawić pierwszy mały krok już dziś?

Koncepcja mody przedstawiona w tej książce była mi bliska, zanim poznałam samą autorkę niniejszej publikacji, Monikę Szymor. W swojej szafie mam niewiele ubrań, ale te, które się tam znajdują, pochodzą z drugiego obiegu. Możesz się śmiać, ale nawet moją suknię ślubną uszyto z koronek znalezionych w sklepie ze starociami. Nie zmienia to jednak faktu, że nie jestem projektantką — zawodowo zajmuję się słowem, dziennikarstwem i zgłębianiem ludzkiego wnętrza podczas nauczania piękna jogi. O ile zmysły człowieka są bardzo rozbudowane, o tyle pokusiłabym się o stwierdzenie, że szybka moda (fast fashion) bazuje jedynie na odczuciach wzrokowych. W kontrze stoi powolna moda (slow fashion), czyli idea opisywana w książce. Slow fashion według mnie łączy wszystkie zmysły i kładzie nacisk między innymi na to, by podejmować racjonalne decyzje zakupowe.

Coraz więcej projektantów mody dostrzega, że poza pieniędzmi na rynku pojawiła się kolejna waluta: emocje, uczucia i potrzeby. Które z marek biorą to pod uwagę? Monika Szymor, chcąc szczegółowo odpowiedzieć na współczesne problemy zrównoważonej mody, postanowiła w swojej książce przybliżyć również cały proces zakupowy. Nie zaczyna i nie kończy się on przy ladzie, nic bardziej mylnego. Świadomy konsument zadaje pytania. Świadomy konsument jest ciekawy świata, ludzi, historii drugiego człowieka i przedmiotów, które posiada.

Co istotne, to fakt, że Monika Szymor w poradniku „Slow fashion” podeszła do zagadnienia kompleksowo. Przeprowadza bowiem czytelnika również przez zagadnienia związane z materiałoznawstwem, a nawet tłumaczy (za pomocą prostych infografik) całe procesy produkcji i recyklingu, np. dżinsów. Wiesz, na co zwrócić uwagę, czytając metkę? Znasz historię łódzkich fabryk i żywotność koszulki, którą masz na sobie?

Nie pragnijmy tego, co niedostępne i nie bójmy się wiedzy. Każdy z nas ma w sobie siłę do zmiany, a wdrażanie nowych nawyków to proces, za który będzie nam wdzięczne środowisko naturalne. Przedmowę rozpoczęłam cytatem z niniejszej książki, a zakończę po swojemu: bądźmy ludzcy i doceniajmy innych. Tam, gdzie kończy się koniuszek naszego nosa, zaczyna się drugi człowiek.

Malika Ledeman

redaktorka naczelna magazynu „Kraft”

Od autorki

Moda to gra, w którą trzeba grać na poważnie.

Karl Lagerfeld

Obok pianina, na honorowym miejscu, stał mały domek dla lalek. Tak naprawdę była to przestrzeń na dywanie, pod ścianą, gdzie lubiłam spędzać czas, kiedy nie grałam. Na początku zasiadałam do instrumentu z czystej, nieprzymuszonej woli. Roztaczałam przed sobą wizję zawodu muzyka. Chciałam być jak tata. W kolejnych latach odgrywałam gamy już z ciężkim sercem. Co chwilę wstawałam i szłam do kuchni po wodę, by zaspokoić pragnienie. Czułam, że powinnam robić coś innego, aniżeli spędzać czas przed klawiaturą.

Barbie, Fleur, Skipper i Ken mieszkali niedaleko i tworzyli zgraną rodzinę. Jeszcze bardziej udana była ich szafa. Kreacje dla lalek, które dostawałam od rodziców, cioć i wujków, często z zagranicy, pozwalały mi przenosić się do innego świata. Komponowanie strojów, wymyślanie kolejnych i tworzenie ich nie działo się bez pomocy mamy, która potrafiła uszyć wszystko! Spódnicę w grochy z falbanami i szeroką gumą, długą sukienkę na ramiączka i z rozcięciem dołu, a nawet rękawiczki dla dwudziestocentymetrowej modelki!

Dopiero jako dorosła osoba zrozumiałam, że świat mody fascynował mnie od zawsze. Przez lata obserwowałam prace konstruktorów i projektantów polskich marek, które wypływały na szerokie wody: Monnari, Pabia, Hexeline, Caterina. Mama, konstruktor odzieży, tworzyła formy, układając je na wielkim stole. Dzięki niej wizje projektantów stawały się codzienną garderobą Polek. Przesiadywałam na wysokim krześle barowym i przyglądałam się, jak kreśli linie i łuki, a wszystko to po dokonaniu dziwnych wyliczeń na kalkulatorze. Po co tak skrupulatne liczenie do wymyślania ubrań? Mama tłumaczyła mi, że wpierw zdejmuje się miarę sukienki, a potem kalkuluje wszystkie wartości, by na stworzonej siatce konstrukcyjnej powstał jej zarys. Każdy szew, cięcie czy zaszewka tworzą całość. Czasem inaczej trzeba poprowadzić linię dekoltu, po łuku. Na biodrach konieczne jest pozostawienie luzu. Każdy centymetr i zachowanie proporcji mają znaczenie. Materiał tak ma się ułożyć na ciele, aby stał się funkcjonalną odzieżą, która nie krępuje ruchów. Ubranie jest nie tylko okryciem, ale i wygodną ozdobą.

Mogłam jedynie zachwycać się tym, że projektanci mają szczęście. Ich wizje przedstawione na rysunkach stają się rzeczywistym produktem. Choć chciałam robić to samo, wiedziałam, że nie potrafię rysować. Nie myślałam więc o projektowaniu. Zmiana nadeszła nieoczekiwanie, gdy podczas pierwszej ciąży zaczęłam tworzyć ubrania na własne potrzeby (w końcu!). Odkryłam, że bez szczególnego opanowania technik rysunku jestem jednak w stanie wymyślać sukienki, spódnice i bluzki. Wystarczały wyobraźnia, manekin i materiał.

W 2012 roku założyłam własną markę SheMore. Ruszyłam wytyczonymi szlakami, projektując co sezon dziesiątki nowych modeli.

Moja marka pojawiała się podczas Łódzkiego Tygodnia Mody. Po pewnym czasie okazało się, że tworzę więcej, niż potrzebują moje klientki.

W owym czasie rozpoczynały się pierwsze targi Slow Fashion, które stały się dla mnie prawdziwym objawieniem. Zamiast napędzać wszechobecny konsumpcjonizm, zaczęłam promować odpowiedzialne wybory konsumenckie. Postanowiłam, że SheMore będzie marką, która działa w zgodzie z nurtem slow fashion.

Choć fascynacja modą trwa do dziś i nie odmawiam sobie śledzenia światowych trendów, to przede wszystkim wsłuchuję się w potrzeby kobiet, moich klientek. Podczas upinania materiałów myślę o konkretnej osobie, dla której tworzę, ale i o naszej planecie, której sama nie chcę szkodzić. Wiem, że świat nie jest czarno-biały. Składa się z tysięcy drobnych wyborów, jakich dokonuje codziennie każdy z nas. Jestem jednak świadoma, jak ważną rolę odgrywa moda. Z jednej strony jest sztuką — odzwierciedleniem wizji projektanta, z drugiej — środkiem wyrazu osoby, która ją nosi. Bezsprzecznie jest także niszczycielską machiną. Masowa produkcja sprawia, że wiele osób pozwala sobie na bezrefleksyjne zakupy oraz wyrzucanie dobrych, a nawet nienoszonych ubrań. W rezultacie produkty cechują się krótszą żywotnością i znacznie obniżoną jakością.

Chciałabym każdą osobę, która czyta te słowa, przekonać albo utwierdzić w podjętym już postanowieniu, że warto wspierać marki działające etycznie, dbające o ludzi i środowisko. Wiem, że suma świadomych wyborów w kierunku prawdziwej jakości i dopasowanej mody jest kluczem do realnych zmian w branży modowej. Zapraszam cię zatem do współpracy. Wdrażajmy razem życie w rytmie slow. Proponuję, by zacząć od „slow fashion”.

Życzę udanej lektury!

Monika Szymor

CZUĆ

Jestem przekonany, że życie proste i skromne dobrze służy każdemu, zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym.

Albert Einstein

Zrozumieć slow

Pierwsze tłumaczenie wyrazu slow w słowniku angielsko-polskim to: ‘powolny’, ‘nieśpieszny’, ‘flegmatyczny (niekoniecznie przychylny)’. Przypisuje się mu również inne znaczenia, takie jak: ‘wolny od zajęć’, ‘swobodny’, ‘spacerowy’.

Slow może się również kojarzyć z byciem pokornym, ułożonym, niepodążającym ślepo za innymi, lecz działającym odpowiedzialnie i z rozwagą. Ponieważ przywiązani jesteśmy do prawa wolnego wyboru i lubimy widzieć siebie jako wyjątkowych indywidualistów, chcemy żyć według własnych schematów. Działać jako odrębne jednostki, które nie pozwalają się wciągać w masę reprezentującą jedynie słuszne poglądy i potrzeby. W ostatnim czasie wyraz slow zyskał także znaczenie ’wolnego wyboru’.

Są ponadto spokojnie kontestujący obserwatorzy, którzy ideę slow life postrzegają jako ograniczenia i wyrzeczenia, z którymi musi się liczyć jednostka. Widzą w tym rezygnację z przyjemności i wzmożoną samokontrolę. Jednakże zwolennicy działania w rytmie slow upatrują w nim łatwiejszego, prostszego życia. Jest to dla nich metoda na podniesienie poziomu poczucia komfortu. Skupiają się na rozbudzaniu kreatywności, która ubogaca ich codzienność. Pragną doświadczać mocniej i nie chcą tracić żadnej chwili. Im z kolei slow life kojarzy się ze spokojem wewnętrznym i pragnieniem odczuwania go wokół siebie.

Ideę slow life można przedstawić także pod akronimem, który ją definiuje. Jest to zestawienie czterech cech, które wpisano w słowo slow.

S jak sustainable → zrównoważony, stabilny, rozważny, trwały

L jak local → lokalny, miejscowy, krajowy, regionalny

O jak organic → organiczny, ekologiczny

W jak whole → nieprzetworzony, surowy, cały, pełny

Idea slow zaczyna zatem nabierać nowych znaczeń. Staje się promocją życia prowadzonego dla dobra własnego i innych ludzi oraz naszej planety, w którym korzystamy z nieprzetworzonych dóbr organicznych powstających w zrównoważonym i lokalnym biznesie.

Tempo życia, niekiedy w stresie i chaosie, szybka wymiana informacji i nieumiejętność czerpania radości z codzienności wywołują u niektórych potrzebę przeciwstawiania się temu. Dlatego między innymi w 1999 roku powstał Instytut Powolności. U jego podstaw leżała idea slow life. Geir Berthelsen, inicjator i założyciel Instytutu, chciał pokazać, że na życie można spojrzeć z innej perspektywy. Zachęcał, by przeżywać każdą chwilę dogłębnie, czerpiąc z tego radość.

Trudno uwierzyć, że ponad dwadzieścia lat temu, kiedy w Polsce życie zdawało się nieskomplikowane, w Skandynawii szerzący się konsumpcjonizm wzbudzał kontrowersje. Po ubogich czasach PRL-u w końcu uzyskaliśmy nieograniczony dostęp do wielu dóbr i nikt by nie pomyślał, że wolny wybór, jaki mają konsumenci, a także szeroka oferta produktów mogą być przez kogoś postrzegane jako problem. U nas powstawały kolorowe galerie handlowe, a po drugiej stronie Bałtyku martwiono się, że masowe zakupy niszczą szczęście jednostki.

W Instytucie Powolności przeciwstawiano się globalizacji i uniformizacji. Chciano, aby idea slow life przemieniła wszystkie społeczeństwa. Z myślą o zdrowiu, szczęściu i — paradoksalnie — produktywności. Geir Berthelsen wskazał kilka prostych zasad, z którymi łatwo samodzielnie się zmierzyć. Wyeksponował łacińską maksymę festina lente. Już w starożytności Rzymianie wszystko, co było łagodne, powolne, spokojne, określali jako lente. Cesarz Oktawian August używał z kolei oksymoronu i owego zaskarbionego przez Berthelsena motta, które w wolnym tłumaczeniu oznacza ‘spiesz się powoli’.

Instytut Powolności ostrzegał, że pośpiech i stres nie wpływają korzystnie ani na nasz stan emocjonalny i fizyczny, ani na produktywność. Zalecał, by nie zapełniać kalendarza po brzegi. Uczył takiego planowania czasu pracy, by mieć moment na oddech. Przeciwdziałało to rozbieganym myślom, chaosowi i dekoncentracji. Berthelsen podkreślał, że:

ważne, aby każdego dnia był czas na ciszę, planowanie, obserwację, refleksję, na opiekę, przyjaźń i miłość.

Chwila nicnierobienia rozluźnia mięśnie i umożliwia sprawniejsze przekierowanie myśli na inny tor. Kawa pita dla przyjemności, spacer czy przeczytanie kilku stron dobrej książki wpływają pozytywnie na nastrój. Jasno wytyczone granice między życiem prywatnym a zawodowym pomagają w realizacji zadań oraz zapewniają odpowiednią troskę o dobry sen i wypoczynek. Według Berthelsena czas spędzony z bliskimi, nawet w ciszy, lub rozmowa z drugim człowiekiem stanowią najlepszy prezent zacieśniający relacje, jaki możemy sami sobie ofiarować.

Czy obecnie jesteśmy w stanie wyłamać się ze zwariowanego korowodu konsumentów tańczących do muzyki, jaką zagrają im kolorowe marki? Czy faktycznie musimy konstruować sobie piekielne listy to do, w których nie ma miejsca na czas wolny? Czy niezbędne do szczęścia jest wpędzanie się w nerwicę lub bezsenność? Zapewne nie.

Wielu chce poprawy jakości życia. Każdy szuka dla siebie najlepszej ku temu drogi. Z czasem pragnienie powolnego życia stało się na tyle popularne, że dało początek innym nurtom.

Na przestrzeni lat obok slow life czy slow fashion powstały różne idee: slow jogging, slow garden, slow motion. Nie da się wymienić ich wszystkich, można zaś odnaleźć tę, która stanie się szczególnie bliska.

Moją uwagę jednak przyciąga fakt, że różne obszary naszego funkcjonowania w świecie, jeśli tylko są zgodne z ideą slow, zazębiają się ze sobą. Do życia można podchodzić holistycznie. Zauważać zależności między dziedzinami, swoimi decyzjami i wpływem na innych. Chęć edukowania, zgłębiania tematów, wprowadzania zmian i praktykowania życia w duchu slow może przynieść wiele korzyści.

Slow food

W 1986 roku alternatywą dla szybkiego tempa życia i jedzenia w biegu miał stać się ruch slow food. Jego inicjatorem był Włoch, Carlo Petrini. Połączył on przyjemność z przygotowywania produktów i powolnego jedzenia. Kierował uwagę na tradycyjne podejście do tworzenia potraw. Wychodził od natury i korzystał z sezonowych warzyw czy owoców. Takie podejście do gotowania i spożywania posiłków było skierowaniem się ku większej świadomości na temat produktów oraz promowało wspieranie lokalnych przedsiębiorców. Ponadto świadome gotowanie w zgodzie ze slow food to także podtrzymywanie tradycji. Wspieranie tożsamości kulturowej, która również ma związek z żywnością i komponowaniem wspólnych posiłków w warunkach domowych.

Slow food niesie za sobą bezpośrednie korzyści zdrowotne dzięki nieprzejadaniu się i wspieraniu procesu trawienia. Petrini przeciwstawiał się ujednolicaniu smaków oraz poprawianiu walorów zapachowych i smakowych żywności, co jest praktykowane w wielu zakładach produkcyjnych. Był przeciwny powszechnym ulepszaczom żywności i zwracał uwagę, by nie wzbogacano produktów sztucznymi dodatkami. Podkreślał również znaczenie bogactwa wartości odżywczych sezonowych warzyw i owoców.

Slow reading

Idea slow reading polega na czerpaniu przyjemności z obcowania z książką, na powolnym czytaniu, zaznaczaniu fragmentów czy robieniu notatek. Celem jest przeczytanie książki, czas na refleksję, nie zaś podążanie za trendami i sczytywanie wszystkich nowości pojawiających się w księgarniach.

Mózg codziennie generuje ponad 50 tys. myśli w ciągu dnia, potem odpowiednio je weryfikuje. Przetwarzane informacje to z reguły krótkie hasła, wytłuszczone tytuły, twitty czy zwięzłe notatki w postach na Facebooku. Przewijamy teksty, by czym prędzej przejść do kolejnych. Po godzinie przyswajania wiadomości z Internetu możemy poczuć się zmęczeni. Osłabiamy naszą zdolność do koncentracji. Czy przyzwyczajeni do takiego tempa jesteśmy w stanie skupić się na lekturze, na zrozumieniu fabuły czy motywu bohatera?

Książka pozwala na spojrzenie na sprawy z innej perspektywy, w tym poznanie siebie, bo w rzeczywistości, jak wskazuje Olga Tokarczuk, literatura jest nie tylko nośnikiem treści i obrazów, ale także drogowskazem idealnym w czasach niepewnych. Literatura służy komunikacji i pomaga otwierać się na świat. Według noblistki „od czytania zwiększa się świadomość, a maleje ego”.

Slow travel

Jeszcze przed czasem pandemii COVID-19 podróżowaliśmy szybko i daleko, choć z wyjazdów częściej przywoziliśmy setki zdjęć na telefonie niż wspomnienia. W dobie Internetu, wśród licznych ofert biur podróży z etykietą„all inclusive” można było się pogubić. Podróżowanie w takim trybie wiązało się z listą miejsc do odhaczenia. Wakacji spędzonych na hotelowym leżaku nie wszyscy nazywają podróżowaniem, poznawaniem kultury i zwyczajów.

W idei slow travel podróż staje się okazją do otwarcia oczu i serc na świat, na innych ludzi. Poszerzania horyzontów, świadomego i samodzielnego zaplanowania wyprawy, dalekiej lub bliskiej. Nawet do miejsca za miastem, w którym mieszkasz. Zgłębianie wiedzy na temat danego regionu, historii ludzi w nim żyjących i pełna swoboda w wyborze trasy pozwalają doświadczać świata.

Niektórzy przedstawiają slow travel jako filozofię nienaruszania równowagi ekologicznej. Chodzi o to, aby tak planować podróż, by zminimalizować emitowanie dwutlenku węgla do atmosfery. Według slow travel warto podjąć wysiłek i przeżyć podróż inaczej.

Choćby na rowerze, jak ambasador Kanady w Polsce, Leslie Scanlon, która w sierpniu 2020 roku, razem z córką, przebyła drogę z Warszawy do Sopotu (370 km) na festiwal „Literacki Sopot”. W przerwach w jeździe znalazł się czas na przeczytanie aż trzech książek. To się nazywa planowanie!

Slow beauty

Slow beauty jest trendem, który w ostatnich czasach bardzo się w Polsce rozwinął. Minimalizm w używaniu kosmetyków stał się dla wielu kobiet nowym nurtem. Można by zadać pytanie, czy naprawdę konieczne jest posiadanie dwunastu różnych cieni do powiek, trzech pudrów i pięciu tuszów do rzęs, tudzież kremów do ciała, twarzy, stóp, rąk i szyi. Okazuje się, że nie, o ile nasza praca nie polega na wykonywaniu makijażu innym osobom.

Istotą slow beauty nie jest rezygnacja z kupowania kosmetyków, a rozważne sięganie po takie, które są odpowiednio dobrane do potrzeb danej osoby, naturalne i zdrowe. Takie kosmetyki mają dobry wpływ na skórę i nie wywołują alergii. Istotne jest również opakowanie. Produkty najczęściej występują w nieekologicznych plastikowych butelkach czy pudełkach. Od 2020 roku w jednym ze sklepów marki Rossmann znajduje się tak zwana stacja refill, gdzie klienci mogą skorzystać z automatów i napełnić butelki jednorazowego użytku kosmetykami naturalnymi OnlyBio, a także wegańskimi środkami czystości OnlyEco. To dobre wyjście naprzeciw problemom związanym z zagrożeniem dla środowiska. Akcja uświadamia również, że naturalne składniki mogą służyć w naszych domach, nie szkodząc ani nam, ani planecie.

Do slow beauty można również zaliczyć akcesoria wielokrotnego użytku, tj. płatki kosmetyczne do demakijażu czy podpaski. Pojawiają się też produkty z bioplastiku. Na przykład marka Bic stworzyła serię maszynek do golenia ECOlutions. Jednorazówki, z wyjątkiem ostrzy, są wykonane z polikwasu mlekowego — bioplastiku wytwarzanego z kukurydzy, bez dodatku ropy naftowej, w pełni biodegradowalnego.

Slow movement

Ruch slow stał się ideą tych, którzy opowiadają się za spowolnieniem codziennego tempa życia. Jednostki promujące świadome i uważne życie tworzą społeczności, które skupiają się na tym, by działać w zgodzie z naturą, czerpiąc z tego radość. Cała filozofia slow to równowaga i harmonia (nierozłączne elementy slow life, które nie mogą istnieć w oderwaniu od przyrody). Sprowadza się ona do jednego:

życie w zgodzie ze sobą i wyznawanymi wartościami.

Niepotrzebna jest rezygnacja ze wszystkiego. Nie chodzi o to, by zostać ascetą. Można skupić się na tym, co jest tu i teraz, na zdrowiu, najbliższych, ale jednocześnie na tych, którzy mieszkają na drugim końcu świata.

Slow fashion, czyli powolna moda

Prekursorką ruchu slow fashion jest Kate Fletcher (wykładowczyni akademicka, konsultantka Izby Lordów Wielkiej Brytanii ds. odpowiedzialnej mody). Określenia slow fashion użyła po raz pierwszy w 2008 roku, wyjaśniając, że jest to moda, w której każdy etap produkcji jest zrównoważony. Od wytworzenia materiału na bluzę czy sukienkę, bez nadmiernego nadużywania zasobów planety, ograniczając zatruwanie środowiska, po jej uszycie w bezpiecznych warunkach, wynagradzając należycie ludzi za wykonaną pracę.

Ponieważ jestem projektantką mody, to slow fashion jest nurtem, w którym odnalazłam się i zawodowo, i prywatnie, choć równie mocno chwalę sobie slow food, slow life czy slow reading. Dzięki licznym osobistym kontaktom z klientkami zauważyłam, że często kupujemy rzeczy, które są ładne, ale nie zwracamy uwagi na to, czy pasują do naszej garderoby. Idea slow fashion jest mi szczególnie bliska, bo tworzę ubrania dla innych, a uważne podejście do mody, zaprojektowanie odzieży z refleksją, bez pośpiechu jest zgodne z moją naturą i wartościami. Można modę tworzyć wolniej, rozważniej, pozostając kreatywnym twórcą. Projektant w każdej firmie ma możliwość wybierania dobrej jakości materiałów z miejsc, które produkują w sposób etyczny i ekologiczny.

Firmy odzieżowe, które kształtują ofertę zgodnie z założeniami slow fashion, tworzą niewielkie kolekcje, często w limitowanych ilościach. Starają się przy tym, aby produkcję prowadzić w sposób zrównoważony. Marki, najczęściej niszowe, starają się uświadamiać swoich klientów, że potrzebna jest zmiana w branży. Pragną również promować odpowiedzialną modę ze względu na wartość, know-how i jakość takich ubrań.

Slow fashion (powolna moda) różni się celem głównym od fast fashion (szybka moda), zauważa bowiem, że ważne są wszystkie elementy: projektowanie, produkowanie i konsumowanie. Zarówno projektanci, jak i kupcy, handlowcy, detaliści mają wpływ na pracowników, społeczności i ekosystem.

Powolna moda wspiera także psychologiczne potrzeby człowieka, kształtuje tożsamość, buduje świadomość, która polega na tym, że zaczynasz kupować odzież lepszej jakości, produkowaną z dobrych surowców naturalnych, którą będziesz użytkować dłużej, nadal wyrażając siebie za pomocą ubrań.

WIEDZIEĆ

Popyt na tanie ubrania zwiększył ich światową produkcję w latach 1994-2014 o 400%! To około 80 mln nowych sztuk odzieży rocznie. Jeśli na całym globie mieszka 7,6 mld ludzi, to statystycznie co dziewięćdziesiąta piąta osoba, włącznie z ludnością zamieszkującą tereny trudno dostępne — od Amazonki przez Kongo po Alaskę — kupuje co roku nowy element garderoby. Wypada to zestawić z faktem, że część ludności chodzi w strojach ludowych, etnicznych, tradycyjnych dla danego regionu, a część w ogóle nie korzysta ze światowej produkcji ubrań.

Po 2014 roku liczba produkowanej odzieży przekroczyła 100 mld, co stanowi prawie 14 sztuk odzieży rocznie dla każdej osoby na ziemi.