Media i poznanie. Pojęciowe dylematy teorii komunikacji społecznej z Toronto - Marcin Trybulec - ebook

Media i poznanie. Pojęciowe dylematy teorii komunikacji społecznej z Toronto ebook

Trybulec Marcin

0,0

Opis

Książka podejmuje niezwykle ważne problemy współczesności, epoki w której większość naszych reakcji jest upośredniona symbolami pochodzącymi z mediów masowej komunikacji, a życie społeczne, łącznie z wojnami i rewolucjami, przenosi się do Internetu. Podjęte w recenzowanej tu pracy analizy mają kluczowe znaczenie dla stworzenia teorii masowej komunikacji przez to, że pokazują trafnie i oryginalnie epistemologiczny i psychologiczny jej kontekst.

z recenzji prof. dra hab. Jerzego Bobryka (PAN)

 

Autor poświęca mniej uwagi historycznym uwarunkowaniom szkoły z Toronto, a więcej założeniom przyjętym przez wybranych jej przedstawicieli. Bardziej zajmuje się podstawami teoretycznymi i filozoficznymi niż zależnościami historyczno-społeczno-politycznymi, w jakie często obfitują opracowania dotyczące poglądów członków tej szkoły. Ta metodologiczno-epistemologiczna orientacja stanowi ciekawe i miejscami nowatorskie ujęcie, a wprowadzenie do rozważań koncepcji rozszerzonego umysłu i upatrywanie w niej rozwiązania problemów kojarzonych ze szkołą z Toronto jest twórczym i oryginalnym wkładem autora, którego zdaniem włączenie koncepcji podmiotu rozszerzonego do omawianej teorii mediów pozwoli uniknąć uproszczeń w analizie  fenomenu komunikacji i oskarżeń o determinizm technologiczny.

z recenzji prof. dra hab. Zbysława Muszyńskiego (UMCS)

 

Problemy  z interpretacją dorobku szkoły z Toronto wynikają ze stosowania upraszczających sformułowań dotyczących relacji miedzy mediami a poznaniem. Chcąc wyrazić, na czym polegają poznawcze funkcje mediów niezwykle trudno uniknąć kłopotliwych sformułowań, takich jak: „technologie przekształcające świadomość”, "wpływ mediów" lub "logika pisma". Sformułowania te są problematyczne, ponieważ sugerują, że istnieją jakieś zewnętrzne w stosunku do biernego i reaktywnego człowieka czynniki, które z koniecznością przekształcają jego poznawcze funkcjonowanie. Czy można tak doprecyzować te wypowiedzi, aby nadać im jednoznaczną i nierodzącą oskarżeń o determinizm technologiczny interpretację? Aby udzielić odpowiedzi na tak zadane pytanie konieczna staje się refleksja dotycząca podstawowych kategorii służących ujmowaniu relacji między technologiami komunikacyjnymi a podmiotem poznania. Przedstawiona w książce koncepcja umysłu rozszerzonego może służyć jako narzędzie umożliwiające zmianę sposobu myślenia o tej kluczowej dla szkoły z Toronto relacji.


Marcin Trybulec –  doktor nauk o poznaniu i komunikacji społecznej, absolwent socjologii (KUL) i filozofii (UMCS), pracuje na Wydziale Filozofii i Socjologii UMCS w Lublinie. Jego zainteresowania naukowe skupiają się wokół problematyki technologicznego zapośredniczenia poznania, epistemologii technologii poznawczych i filozofii komunikacji. Publikował m.in. w „Filozofii Nauki”, „Dialogue and Universalism”, „Pragmatics and Cognition”.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 309

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Rodzicom

Wstęp

Jeden ztwórców teorii komunikacji społecznej zToronto, opisując poznawcze funkcje mediów, wyraził frapującą myśl, iż wyższe formy myślenia ludzkiego są niemożliwe bez zewnętrznego, technologicznego wspomagania:

(...) jeśli filozofia zwraca się ku zgłębieniu własnej istoty, to co ma zrobić zfaktem, że nie da się uprawiać myślenia filozoficznego umysłem niewspomaganym, że zdolny do tego jest jedynie umysł, wktórym dokonała się pogłębiona interioryzacja technologii pisma. Co mówi ta wistocie intelektualna niezbędność technologii ozwiązku świadomości ze światem zewnętrznym? [podkreślenie moje– M.T.]1.

Zadane przez Waltera Onga pytanie można rozumieć na różne sposoby. Można je interpretować jako pewną wersję problemu psychofizycznego, jako problem granic poznania ipoznawczego dostępu do świata zewnętrznego czy wreszcie jako problem intersubiektywności ipoznania innych jaźni. Przedstawionej tu intuicji można wkońcu nadać szersze – antropologiczne – znaczenie, wyrażające się wpytaniu, kim jest człowiek jako istota posługująca narzędziami oraz – jak ważne dla formowania się najistotniejszych wymiarów naszej egzystencji itożsamości są wykorzystywane przez nas narzędzia? Rozpoczynające się od starożytności, atrwające do obecnych czasów próby udzielenia odpowiedzi na to pytanie zgrubsza podzielić można na dwa rodzaje. Pierwszy znich podsuwa nam potoczny obraz świata izharmonizowana znim gramatyczna struktura języka. Zdrowy rozsądek skłania nas do przyjęcia opozycji między podmiotem anarzędziami, którymi podmiot ten steruje. Wtym ujęciu stosowane przez człowieka narzędzia są prostymi środkami do osiągania wyznaczanych wsposób autonomiczny celów ijako takie nie mają istotnego związku zformowaniem się ludzkiej podmiotowości. Zdrugiej strony, pośród zmagań zproblemem techniki, rozpoznać można nawiedzający kulturową wyobraźnię ludzkości obraz hybrydy złożonej zbiologicznego ciała, wktóre wszczepione zostały techniczne urządzenia. Metafora cyborga podważa opozycję między podmiotem awykorzystywanymi przez niego narzędziami. Jej poważne potraktowanie prowadzi do niepokojącego pytania, czy protezy, składające się na fizyczną konstytucję cyborga, są jeszcze narzędziami, które on wykorzystuje, czy raczej stanowią już element składowy nowej inieredukowalnej całości, której to należałoby przypisywać sprawczość iautonomię. Druga ze wskazanych odpowiedzi prowadzi do przekonania, że przynajmniej teoretycznie możliwe jest stworzenie człowieka dysponującego nadnaturalnymi zdolnościami do działania, percepcji, pamięci oraz przetwarzania informacji.

Nawet pobieżny przegląd publicystyki popularnonaukowej sugeruje, że zasygnalizowana właśnie możliwość, rodem zfilmuscience fiction, niepostrzeżenie stała się rzeczywistością współczesnej medycyny, biotechnologii czy informatyki. Wystarczy podać dwa jaskrawe przykłady. Jednym znich jest Kevin Warwick, angielski cybernetyk zuniwersytetu wReading, któremu w1998 r. wszczepiono mikrochip kontaktujący się zsiecią komputerową, rozpoznającą jego lokalizację iuruchamiającą znajdujące się wpobliżu urządzenia, tj. komputery, klimatyzacje lub automatycznie otwierane drzwi. Po kolejnych operacjach wszczepienia elektronicznych nadajników, umożliwiających operowanie zewnętrznymi urządzeniami bez widocznego ruchu, Kevina Warwicka nazwano pierwszym realnie istniejącym cyborgiem. Drugim głośnym wostatnim czasie przykładem cyborga stał się Oscar Pistorius, lekkoatleta zamputowanymi do kolan nogami. Sława Pistoriusa rozpoczęła się zchwilą, kiedy wyposażony wwykonane zwłókna węglowego protezy onazwie „Gepard” zaczął wbiegu na czterysta metrów osiągać wyniki zbliżone do wyników osób pełnosprawnych. Sprawa Pistoriusa wywołała szeroką dyskusję dotyczącą techno-dopingu.

Obraz bio-technologicznej hybrydy wsposób naturalny wywołuje szereg wątpliwości, lęków iniejasności ocharakterze etycznym, prawnym, atakże światopoglądowym. Współczesną popkulturę ożywiają różnego rodzaju technofobie bądź technoutopie, które waurze nowości prezentują zagrożenia inadzieje, jakie niesie ze sobą zespolenie człowieka znajnowszą techniką. Jednym zgłównych zagadnień, dyskutowanych wobrębie teorii cyberkultury oraz rozwijanych wjej łonie teorii mediów ikomunikacji, jest problem oceny zachodzących zmian technologicznych. Niezależnie od tego, czy teorie te wyrażają zachwyt możliwościami stwarzanymi przez najnowsze rozwiązania technologiczne, czy, przeciwnie, snują pesymistyczne scenariusze rozwoju technicznego, łączy je diagnoza radykalnego przełomu, dokonującego się na naszych oczach za sprawą coraz to nowszych osiągnięć nauki iinżynierii. Aura nowości ientuzjazmu, roztaczająca się wokół generowanych przez cyberkulturę metafor oraz idei transhumanizmu, jest do pewnego stopnia zrozumiała: wyobraźnia cyberkulturowa napędzana jest bowiem rozwojem technologicznym inowinkami ze świata nauki, jednak świeżość prezentowanych koncepcji imetafor jest pozorna. Atmosferę rewolucji, którą otoczona jest twórczość cyberkulturowa, wywołuje błędne założenie dotyczące samego człowieka. Ta błędna koncepcja, manifestująca się zarówno wtechnofobicznych obawach, jak iwfantazjach technoentuzjastów, definiuje ludzkie zdolności poznawcze czy fizyczne jako wartości zasadniczo niezmienne, zyskujące wsparcie dopiero dzięki rozwojowi najnowszej techniki. Jeśli jednak przyjrzeć się historii gatunku ludzkiego, historii ludzkiej kultury czy nawet historii rozwojowej pojedynczego człowieka, okaże się, że założenie to jest fałszywe, bowiem złatwością zauważyć można, że hybrydyzacja, która tak jaskrawie zaznacza się wwyobraźni twórców popkultury idoniesieniach mediów masowych, jest od samego początku nieodłącznym składnikiem ludzkiego życia. Pojawiające się diagnozy radykalnych przełomów, nowych zagrożeń inowych możliwości, wynikających zzespolenia człowieka itechnologii, nie są tak odkrywcze, adiagnozowane zmiany kulturowe nie muszą być tak rewolucyjne, jak się początkowo wydawało. Podsumowując, człowiek jako hybryda techno-biologiczna nie powstał wXX czy XXI w., na skutek rozwoju najnowszych technologii, lecz jest cyborgiem niejako ze swej natury. Nowoczesne technologie iprzeprowadzane przez Warwicka spektakularne eksperymenty pomagają jedynie zobrazować ścisłe powiązania między człowiekiem aszeroko rozumianą technologią. Związek ten ma jednak charakter uniwersalny, można go analizować nie tylko na przykładzie zaawansowanej technologii cyfrowej, gdyż widoczny jest już wsposobach wykorzystania najprostszych form narzędzi, wfunkcjonowaniu elementarnych interakcji społecznych, wprymitywnych sposobach komunikacji, atakże– dzięki rozwiniętym formom języka mówionego– wnormach społecznych iwartościach kulturowych, aż po wyspecjalizowane praktyki biurokratyczne, systemy notacji matematycznej itp. Romantyczna koncepcja języka Johanna G. Herdera iWilhelma Humboldta, wywodząca się zniej hipoteza Sapira– Whorfa, badania prowadzone przez George’a Meada, Lwa Wygotskiego, wreszcie– filozoficzne rozważania Charlesa S. Peirce’a, Johna Deweya iLudwiga Wittgensteina stanowią uzasadnienie tezy, że człowiek nigdy nie jest indywiduum odseparowanym od swojego technokulturowego środowiska. Podstawową cechą człowieka jest umiejętność wchodzenia wsymbiotyczne związki zszeroko pojętą technologią, którą rozumieć należy zarówno jako zespół fizycznych artefaktów, jak też zbiór stosowanych metod działania.

Co jednak rozważania te mają wspólnego zprzytoczoną na wstępie wypowiedzią Waltera Onga? Jakie jest powiązanie między przypadkiem wszczepiającego sobie silikonowe implanty ekscentrycznego naukowca czy imponującymi osiągnięciami sportowymi paraolimpijczyka zproblematyką poruszaną wtej książce? Otóż „intelektualna niezbędność technologii”, októrej mówi Ong, wyraża doniosłą ideę, iż nie istnieje coś takiego jak czyste myślenie, dla którego akt ekspresji czy zapisu jest czynnością wtórną inieistotną. Myślenie nie jest zjawiskiem autonomicznym wstosunku do zastosowanych środków wyrazu– wprzypadku Onga chodzi oczywiście opismo imowę. Czynność zapisu nie jest czymś poznawczo wtórnym, nie jest jedynie cieniem prawdziwego myślenia, ale samo myślenie konstytuuje. Wyrażona tu myśl, stanowiąca podstawę dla badań prowadzonych wobrębie teorii komunikacji zToronto, posiada daleko idące konsekwencje teoretyczne iświatopoglądowe. Celem książki nie jest jednak wyliczenie filozoficznych czy światopoglądowych konsekwencji tez stawianych przez teoretyków wywodzących się ze szkoły zToronto. Nie jest nim również rozwinięcie iuzasadnienie ogólnej antropologicznej koncepcji człowieka wynikającej zprac tej szkoły– przedsięwzięcie to byłoby zbyt ambitne. Celem książki nie jest wkońcu syntetyczne przedstawienie tego, co przedstawiciele szkoły zToronto mają do powiedzenia na temat historycznych przekształceń podmiotowości ipoznania.

Jaki jest zatem cel prowadzonych tu rozważań? Aby odpowiedzieć na to pytanie, warto ponownie odwołać się do fragmentu zacytowanego na początku. Sygnalizowany przez Waltera Onga problem interpretuję jako zagadnienie ocharakterze metodologiczno-teoretycz- nym, które wtakiej interpretacji wyrażać się będzie wpytaniu oto, kim musi być człowiek, aby można było sensownie mówić owspomnianej przez Onga „intelektualnej niezbędności technologii”. Podstawowy problem dalszych rozważań można zatem wyrazić wpytaniu, jaką koncepcję podmiotu poznania przyjąć, aby właściwie rozumieć tezy formułowane wobrębie teorii komunikacji społecznej zToronto. Natomiast celem prowadzonych tu analiz jest wskazanie takiego narzędzia analitycznego, które może posłużyć reinterpretacji idoprecyzowaniu podstawowych tez teorii komunikacji społecznej zToronto. Cel pracy zostanie osiągnięty, jeśli, używając pojęcia umysłu rozszerzonego, uda się wykazać, że podstawowe tezy szkoły zToronto można sformułować wsposób na tyle precyzyjny, aby uniknąć zarzutu wieloznaczności, atakże– by tezy te mogły obronić się przed oskarżeniami odeterminizm technologiczny. Upodstaw tak sformułowanego celu leży przekonanie, iż część krytyki formułowanej pod adresem teorii komunikacji zToronto (szczególnie oskarżenia odeterminizm technologiczny) wynikają zniejasności dotyczącej stosowanego wjej obrębie pojęcia „podmiot poznania”. Wydaje się, że szkoła zToronto może uniknąć powtarzających się oskarżeń odeterminizm technologiczny, jeśli zostanie jasno określone, jak należy rozumieć kategorię podmiotowości. Zamierzam więc uzasadnić tezę, iż wcelu podania teoretycznie płodnej interpretacji szkoły zToronto wpunkcie wyjścia należałoby przyjąć koncepcję umysłu (podmiotu) rozszerzonego, rozwijaną na gruncie nauk kognitywnych m.in. przez Edwina Hutchinsa oraz Andy’ego Clarka2. Przyjmując pojęcie umysłu rozszerzonego jako schemat interpretacyjny dla teorii rozwijanej pod szyldem szkoły Toronto, można uchylić typowe, kierowane pod jej adresem oskarżenia odeterminizm technologiczny. Wykorzystując pojęcie umysłu rozszerzonego, można wszczególności wykazać, że bezprzedmiotowe są także oskarżenia omonokauzalizm, zarzut pomijania współoddziaływania między podmiotem amediami, atakże zarzut natychmiastowego ikoniecznego charakteru oddziaływania mediów na podmiot.

Szczegółowe pytania, stawiane wtoku dalszych rozważań, oraz hipotezy badawcze, które należy uzasadnić, można uporządkować wpostaci schematu:

H1: Szkoła zToronto zmaga się zpoważnymi problemami ocharakterze filozoficznym imetodologicznym.

P1: Jakiego rodzaju są to problemy?

H2: Jedną zpodstawowych trudności, przed którą stoi szkoła zToronto, jest problem determinizmu technologicznego.

P2: Jakie jest źródło tego problemu?

H3: Kierowane pod adresem szkoły zToronto oskarżenia odeterminizm technologiczny generowane są przez poważne trudności związane zdookreśleniem znaczenia takich fundamentalnych pojęć jak „przyczynowość”, „technologie komunikacji” (media), „podmiot poznania”.

P3: Na które zwymienionych pojęć należy zwrócić szczególną uwagę?

H4: Szczególnie ważne dla rozważań dotyczących szkoły zToronto jest pojęcie „podmiotu poznania”.

P4: Jakie pojęcie „podmiotu poznania” zastosować, aby można było przezwyciężyć przynajmniej część trudności, przed którymi stoi szkoła zToronto?

H5: Koncepcja umysłu rozszerzonego tworzy obiecujący schemat pojęciowy dla reinterpretacji iobrony teorii komunikacji społecznej zToronto przed oskarżeniami odeterminizm technologiczny.

Powyższy schemat obrazuje zasadę rządzącą układem treści zawartych wksiążce, awyliczone hipotezy zdradzają, jakie założenia zostały przyjęte przy formułowaniu problemów szczegółowych. Zprzedstawionego schematu nie musi jednak wsposób jednoznaczny wynikać, dlaczego dla sformułowania głównej hipotezy badawczej (H5) spośród wielu teorii podmiotowości wybrana została właśnie koncepcja umysłu rozszerzonego. Dlaczego zestawione zostały dwie tak oddalone od siebie tradycje badawcze: kognitywistyczna hipoteza orozszerzonym umyśle zkulturoznawczą teorią mediów? Wydaje się, że istnieją co najmniej dwie odpowiedzi na to pytanie. Pierwsza odwołuje się do argumentacji pojęciowo-merytorycznej, druga– do kontekstu historycznego. Po pierwsze, istnieje wyraźna analogia między stosowanym przez Marshalla McLuhana terminem „ekstensja” apojęciem ekstensji pojawiającym się wrozważaniach Andy’ego Clarka. Tytuł sztandarowego artykułu Andy’ego Clarka iDavida Chalmersa, Extended Mind, wyraźnie koresponduje zkanoniczną pracą McLuhanaUnderstanding Media: The Extensions of Man. Analogia ta nie jest ani powierzchowna, ani marginalna czy przypadkowa. Pojęcie „ekstensji” jest bowiem centralną kategorią wrozwijaniu obu tradycji intelektualnych. Jest ono również definiowane wpodobny sposób iwobu koncepcjach pełni podobne funkcje, jest bowiem wykorzystywane do wyjaśniania zmian zachodzących wdziałaniu poznawczym człowieka. Andy Clark pozostaje wzgodzie zprzedstawicielami szkoły zToronto, stwierdzając, że studia dotyczące człowieka, to studia nad jego przedłużeniami (ekstensjami), awszczególności nad językiem jako najważniejszym ich rodzajem. Przy czym rozważania teoretyków zToronto dają wpewnym sensie nieco lepszy wgląd wproblematykę ekstensji, ponieważ zamiast mówić ojęzyku wogóle, mówią ojego różnych wcieleniach, czyli omediach komunikacji.

Aby pokazać, wjaki sposób dokonuje się przejście od rozważań dotyczących samego języka do problematyki jego mediów, należy odwołać się do tradycji teoretycznych, zktórych wywodzą się obie koncepcje. Historyczne korzenie obu tradycji teoretycznych są kolejnym argumentem uzasadniającym ich zestawienie ico za tym idzie– sformułowanie głównej hipotezy badawczej tej książki. Wobu przypadkach doniosłą inspirację ipunkt odniesienia dla prowadzonych badań stanowiła hipoteza relatywizmu językowego Edwarda Sapira iBenjamina L. Whorfa oraz społeczno-kulturowa psychologia Lwa Wygotskiego. Upodstaw głoszonej przez szkołę zToronto tezy odoniosłości mediów dla zjawisk społeczno-poznawczych leży teza oistotnej roli języka wprocesie formowania myśli, której źródła odnaleźć można uwspomnianych właśnie badaczy. Teza odoniosłości technologii komunikacyjnych dla poznania ikultury może być postrzegana jako rozszerzenie podstawowej intuicji dotyczącej relacji między językiem apoznaniem, wyrażonej whipotezie Sapira– Whorfa. Szkoła zToronto skupia swoją uwagę na znaczeniu mediów dla działań poznawczych, ponieważ przyjmuje, iż język, jako abstrakcyjny system znaków, nie mógłby zaistnieć bez ich materialnej manifestacji; warunkiem istnienia języka jest istnienie jego materialnego nośnika (mowy, pisma itp.). Powiązanie tej oczywistej tezy ze stwierdzeniem, że materialne środki reprezentacji nie stanowią neutralnego medium przekazu myśli, pozwala sformułować podstawowy problem tej orientacji badawczej: jaki wpływ na sposób myślenia mają media komunikacji? Używane środki komunikacji wpływają na to, jak język jest rozumiany, zkolei formy konceptualizacji języka przez jego użytkowników wpływają na sposób ich poznawczego funkcjonowania, stąd wniosek, że to właśnie media są szczególnie istotne dla kształtowania się dynamicznych ihistorycznie zmiennych procesów społecznych ipoznawczych, anie tylko język rozumiany jako statyczny iabstrakcyjny system znaków. Wszkole zToronto następuje istotne przesunięcie akcentów wstosunku do rozważań Sapira iWhorfa, co pozwala zwrócić uwagę na znaczenie historii środków komunikacji dla problematyki poznania.

Dwa podstawowe założenia metodologiczne wyznaczają kierunek icharakter zawartych wksiążce rozważań. Pierwszą przestrzeganą wdalszych rozważaniach dyrektywą interpretacyjną jest postulat życzliwej interpretacji. Postulat ten zabezpiecza przed zbyt pochopnym odrzuceniem kierowanej pod adresem szkoły zToronto krytyki– jako nieracjonalnej, stronniczej, tendencyjnej czy ideologicznej3. Poważne potraktowanie głosów krytycznych odnoszących się do kanadyjskiej tradycji badania mediów pozwala dostrzec fundamentalne, amimo to zwykle pomijane problemy tej orientacji badawczej. Drugie zprzyjętych założeń głosi, że należy poszukiwać pojęciowych problemów leżących upodstaw trudności, zjakimi zmaga się szkoła zToronto. Charakter problemów będących przedmiotem dociekań decyduje więc otym, że nie można się spodziewać możliwości ich rozwiązania poprzez, na przykład, przeprowadzenie testów empirycznych. Jeśli źródłem nieporozumień związanych zrelacją człowiek– media są sprzeczne intuicje znaczeniowe generowane przez język, którym się posługujemy, to główną metodą badawczą powinna być analiza kategorialno-pojęciowa. Wksiążce dominuje zatem analiza pojęciowa oraz analiza historycznych zmian znaczeń kluczowych kategorii (podmiot poznania, media, technologia, przyczynowość), ponadto zastosowana jest również analiza krytyczno-oceniająca wodniesieniu zarówno do samej szkoły zToronto, jak ioskarżeń kierowanych pod jej adresem. Synteza prowadzonych analiz ma na celu zidentyfikowanie problemów utrudniających formułowanie jednoznacznych wniosków na temat związków między człowiekiem amediami.

Zanim zasygnalizowane wyżej zagadnienia zostaną rozwinięte, należy jeszcze zwrócić uwagę na terminologię zastosowaną do sformułowania problematyki książki. Wyjaśnienia domagają się dwie kategorie: „podmiot poznania” oraz „teoria komunikacji społecznej zToronto”. Co do pierwszego zokreśleń może pojawić się wątpliwość, czy zamiast terminu „podmiot poznania” nie lepiej byłoby użyć określenia „umysł”. Można przy tym wnioskować, że skoro książka ma na celu uzasadnienie hipotezy, iż pojęcie umysłu rozszerzonego wprowadza użyteczny schemat analityczny dla interpretacji szkoły zToronto, to nie ma sensu stosować zamiennika dla pojęcia umysłu. Jakkolwiek argument ten wydaje się słuszny, to należy zwrócić uwagę, że mówienie opodmiocie poznania, zamiast oumyśle, posiada istotne zalety. Wydaje się ono bardziej neutralne metafizycznie niż pojęcie umysłu czy duszy. Posiada również tę zaletę, że jest szersze zakresowo niż termin „umysł”, dzięki czemu może oznaczać osobę czy człowieka pojmowanych jako psychofizyczną całość. Takie szerokie znaczenie podmiotu poznania pozwala łatwiej zastosować to pojęcie wroli narzędzia analitycznego dla interpretacji teorii budowanych wobrębie szkoły zToronto.

Bardziej problematycznym niż pojęcie podmiotu może wydać się pojęcie szkoły zToronto. Wtym kontekście rodzą się dwa podstawowe pytania. Pierwsza, zasadnicza wątpliwość dotyczy tego, czy wogóle szkoła zToronto jest– bądź była– tworem realnie istniejącym. Należy wyraźnie podkreślić, że nigdy nie istniało coś takiego jak „szkoła zToronto”, rozumiana jako grupa teoretyków mediów ikomunikacji pracujących wToronto, mających jasno sprecyzowane cele oraz wspólne metody badawcze, aprzy tym systematycznie badających określone zjawiska kulturowe ispołeczne. Zdrugiej strony wliteraturze przedmiotu często spotyka się nazwę „szkoła zToronto”4, wydaje się jednak, że określenie to stosowane jest raczej wznaczeniu pewnego ogólnego stylu myślenia okomunikacji imediach, który jest wspólny zróżnicowanej grupie badaczy– taką linię interpretacji proponuje m.in. Derrick de Kerckhove. Wzwiązku ztym wdalszych rozważaniach określenie „szkoła zToronto” będzie oznaczało szeroką tradycję intelektualną wywodzącą się zprac takich badaczy jak Harold Innis czy Marshall McLuhan ikontynuowaną przez Jacka Goody’ego, Erica Havelocka, Waltera J. Onga oraz Davida Olsona iJoshuę Meyrowitza. Jeśli przyjrzeć się życiorysom poszczególnych badaczy, to okaże się, że, ściśle rzecz ujmując, tylko czterech znich pracowało wToronto: Innis, McLuhan oraz Olson większą część swojej kariery naukowej rozwijali wToronto, natomiast Havelock pracował tam jedynie przez krótki okres, po czym przeniósł się na Uniwersytet Yale. Wtym kontekście nasuwa się pytanie dotyczące składu osobowego szkoły zToronto. Zaliczenie Onga iGoody’ego do tej tradycji badawczej uzasadnione jest więc nie tylko względami merytorycznymi, ale również pewnymi faktami historycznymi, polegającymi na silnej zależności między pracami Onga iGoody’ego abadaniami Havelocka czy McLuhana. Lance Strate podaje, że to właśnie Goody był pierwszym, który użył określenia „szkoła zToronto”5. Sam Goody przyznaje, że jego kluczowy artykuł z1963 r.: The Concequences of Literacy, powstał pod silnym wpływem Havelocka iInnisa. Co do Onga, to zaliczenie go do szkoły zToronto jest również uzasadnione, ponieważ nie tylko studiował on pod kierunkiem McLuhana, lecz także jego późniejsze prace pozostawały pod silnym wpływem mistrza, co więcej– dostarczały też inspiracji samemu McLuhanowi6. Skład osobowy szkoły zToronto można, oczywiście, rozszerzać oinne nazwiska; jako współtwórców ikontynuatorów szkoły zToronto wymienia się również Briana Stocka, Roberta K. Logana, Erica McLuhana oraz Derricka de Kerckhove’a, Franka Zignorego, Edmunda Carpentera iinnych. Zoczywistych powodów za przedmiot badań obrano jedynie prace szczególnie wyróżniających się twórców7. Na koniec uwaga terminologiczna, dotycząca różnych sposobów określania tradycji badawczej wywodzącej się zToronto. Wliteraturze przedmiotu można spotkać następujące określenia bliskoznaczne: ekologia mediów8, teoria medium9, teoria piśmienności, studia nad oralnością ipiśmiennością10, antropologia słowa11 oraz historia mediów12. Nie wdając się wszczegółowe rozważania dotyczące zakresu wymienionych kategorii iwzajemnych między nimi relacji, należy jedynie zaznaczyć, że wdalszych rozważaniach określenie „teoria medium” stosowane będzie synonimicznie zokreśleniem „szkoła zToronto”. Inne wymienione tu nazwy wydają się bądź za szerokie, bądź za wąskie, by mogły być stosowane zamiennie zokreśleniem „szkoła zToronto”.

Prezentowana perspektywa teoretyczna wykorzystuje osiągnięcia nauk kognitywnych do reinterpretacji teorii komunikacji zToronto. Takie sformułowanie problematyki nie posiada wielu wzorców wobrębie fachowej literatury polskojęzycznej, wyjątek stanowią prace autorstwa Jerzego Bobryka, wktórych autor wykorzystuje pojęcie systemu funkcjonalnego izestawia je zanalizami prowadzonymi przez teoretyków medium13. Angielski obszar językowy jest nieco bogatszy wpublikacje tego rodzaju, bez trudu można wskazać kilka pozycji bibliograficznych, które cechuje podobna orientacja. Jest wśród nich kilka artykułów naukowych oraz dwie monografie14, przy czym wyróżnione monografie, mimo zachęcających do lektury tytułów, do problematyki pracy wnoszą niewiele poza inspirującymi, ale powierzchownymi analogiami między pojęciem umysłu rozszerzonego abadaniami prowadzonymi wszkole zToronto. Większą wartość posiadają wspomniane artykuły, wktórych autorzy starają się pogłębić analizę iwyjść poza powierzchowne skojarzenia.

Inaczej przedstawia się sytuacja wzakresie publikacji związanych zteorią komunikacji zToronto jako taką, wszczególności zjej najbardziej znanym przedstawicielem– Marshallem McLuhanem. Zagadnienia te są wPolsce szeroko dyskutowane ireprezentowane wobrębie kulturoznawstwa, antropologii, medioznawstwa, nauk filologicznych, estetyki czy filozofii kultury. Nie sposób wymienić tutaj wszystkich autorów zajmujących się tą problematyką, wistocie żadne poważne opracowanie dotyczące teorii komunikacji nie może pominąć szkoły zToronto. Najistotniejsze dla zawartych wksiążce rozważań inajbardziej aktualne, syntetyczne badania teorii komunikacji zToronto przeprowadzili Grzegorz Godlewski, Khosrow Jahandarie, Menahem Blondheim iRita Watson, Robert Babe, Dennis McQuail, Martin Lister oraz teoretycy sami zaliczani do teorii medium– Joshua Meyrowitz oraz David Olson15.

Pojęcie umysłu rozszerzonego jest obecnie żywo dyskutowane wobrębie filozofii umysłu, filozofii języka inauk kognitywnych. Temat ten porusza wydana niedawno wjęzyku polskim praca pod redakcją Roberta Poczobuta iMarcina Miłkowskiego16– antologia ta zawiera również sztandarowy artykuł Andy’ego Clarka iDavida Chalmersa, stanowiący punkt wyjścia dla rozważań prowadzonych wtej pracy17. Poza bogatą bibliografią prac Clarka ważna dla ustaleń poczynionych wniniejszej pracy jest książka Edwina Hutchinsa18 oraz nieco starsza, ale nie mniej istotna, monografia Zdzisława Cackowskiego19. Użytecznych materiałów, pozwalających wnikliwie przyjrzeć się problematyce umysłu rozszerzonego, dostarczają prace zbiorowe pod redakcją Richarda Menary’ego oraz Philipa Robbinsa iMurata Aydede20.

Przedstawiony powyżej schemat hipotez iproblemów obrazuje zasadę rządzącą organizacją dalszych rozważań ijako taki stanowi punkt wyjścia dla prezentacji struktury książki. Składa się ona zczterech rozdziałów, zktórych każdy może stanowić odrębną całość. Rozdziały pierwszy itrzeci posiadają charakter referująco-porządkujący, natomiast rozdziały drugi iczwarty mają na celu wprowadzenie problemów badawczych oraz podjęcie próby ich rozwiązania.

Pracę rozpoczyna rozdział przedstawiający miejsce oraz charakter orientacji badawczej, zwanej „szkołą zToronto”, na tle innych teorii mediów ikomunikacji. Rozdział ma więc charakter metodologiczny– część pierwsza diagnozuje trudności klasyfikacyjne związane ze szkołą zToronto oraz zadaje pytania dotyczące podstawowych cech szkoły, decydujących ojej tożsamości teoretycznej. Ustalenie tożsamości szkoły zToronto jest istotne ze względu na dalsze rozważania na temat determinizmu technologicznego– wszelkie próby redefiniowania podstawowych tez kanadyjskiej teorii mediów muszą brać pod uwagę zasadę decydującą ojej tożsamości. Dalsze rozważania mają charakter porządkujący różnorodne tezy formułowane wobrębie szkoły zToronto. Tutaj również sformułowane zostaną wstępne intuicje dotyczące pojęcia medium. Ostatnia część rozdziału prezentuje wybrane tezy niektórych autorów zaliczanych do szkoły zToronto: Harolda Innisa, Marshalla McLuhana, Jacka Goody’ego, Joshui Meyrowitza oraz Davida Olsona. Wybiórczy charakter zaprezentowanych tez oraz wybór takich, anie innych autorów wynika nie tylko zfaktu, iż wprzypadku szkoły zToronto mamy do czynienia zniezwykle rozległym polem badawczym, ale również zpowodu braku zgody co do tego, kogo zaliczyć do tej tradycji teoretycznej. Celem tej części nie jest syntetyczne przedstawienie poglądów poszczególnych autorów, ajedynie naszkicowanie ewolucji idei wobrębie badanego nurtu teoretycznego. Zaprezentowany podział na teorie pierwszego idrugiego pokolenia ma na celu ukazanie kontrastu między powszechnie znanymi, ale niedopracowanymi wczesnymi teoriami mediów, arozwiniętymi, lecz nie tak popularnymi, późnymi koncepcjami, które pojawiły się wszkole zToronto wlatach 80. i90. XX w. Ustalenia pierwszego rozdziału, szczególnie te dotyczące tożsamości szkoły zToronto, stanowią bazę dla wysiłków interpretacyjnych podejmowanych wkolejnych rozdziałach.

Rozdział drugi stanowi szczególnie istotną część rozważań. To tu zdefiniowane zostaną podstawowe problemy, przed jakimi stoi szkoła zToronto, problemy, które rzadko dostrzegane są przez komentatorów, krytyków oraz samych przedstawicieli szkoły. Rozdział ten wprowadza pojęcie determinizmu technologicznego ipoddaje je krytycznej analizie. Celem prowadzonych tu rozważań jest uporządkowanie zróżnicowanych znaczeń nadawanych determinizmowi technologicznemu oraz krytyczna ewaluacja powszechnie stosowanych definicji tego stanowiska. Początkowe partie drugiego rozdziału przygotowują grunt dla syntetycznego przedstawienia głównych linii krytyki, kierowanej pod adresem szkoły zToronto, oraz wskazują podstawowe problemy pojęciowe, które wydają się generować krytykę kierowaną pod adresem tejże.

Ztreści drugiego rozdziału wynika, że krytyka szkoły zToronto, oscylująca wokół determinizmu technologicznego, dotyczy dwóch pojęć: technologii iprzyczynowości. Zaskakujące jest to, że nie ma wnich mowy okluczowej wrefleksji humanistycznej kategorii podmiotowości– ustalenie sposobu rozumienia tej kategorii rzutuje przecież na znaczenie takich pojęć jak przyczynowość, media czy technologia. Głównym zadaniem, realizowanym wtrzecim rozdziale, jest wykazanie, iż wcelu dostarczenia owocnej interpretacji teorii komunikacji zToronto należy zrezygnować ze zdroworozsądkowych schematów pojęciowych, powszechnie stosowanych do definiowania ludzkiej podmiotowości. Aby zrealizować tak określony cel, należy najpierw odpowiedzieć na pytanie, jakimi wadami obciążone są klasyczne (standardowe) koncepcje podmiotu poznania. Następnym krokiem jest scharakteryzowanie koncepcji umysłu (podmiotu) rozszerzonego iwykazanie, że dzięki niej można przezwyciężyć trudności generowane przez koncepcje klasyczne; wszczególności chodzi tu owykazanie, że model umysłu rozszerzonego jest użyteczny jako narzędzie rozjaśniania skomplikowanych zależności między człowiekiem amediami.

Jakich możliwości interpretacyjnych dostarcza koncepcja umysłu rozszerzonego? Na to pytanie można znaleźć odpowiedź wostatnim, czwartym, rozdziale książki. Rozważania tam zawarte uzasadniają tezę głoszącą, że pojęcie umysłu rozszerzonego może być użyteczne dla rozjaśnienia metaforycznych iprzez to niejasnych sformułowań, dotyczących wpływu mediów na człowieka. Badania prowadzone wostatnim rozdziale podzielono na dwie części. Pierwsza znich skupia się na krytycznej ocenie oskarżeń odeterminizm technologiczny kierowanych pod adresem szkoły zToronto. Szczególny akcent położono tu na pytaniu, czy determinizm technologiczny, jak zakładają krytycy szkoły zToronto, jest zdefinicji determinizmem kauzalnym. Problem ten został rozwiązany przy wykorzystaniu danych dostarczanych przez historię ifilozofię nauki. Ustalenia te stanowią punkt wyjścia dla wykazania, że pojęcie podmiotu rozszerzonego iwykorzystywana przy jego konstrukcji koncepcja determinowania wychodzą poza kauzalistyczne schematy interpretacji, dzięki czemu mogą posłużyć do dookreślenia deterministycznych zależności istniejących między człowiekiem amaterialistycznie rozumianymi technologiami komunikacji. Druga część rozdziału dotyczy problemów konceptualnych związanych zpojęciem medium komunikacji. Okazuje się, że problemy definicyjne związane zpojęciem medium są szczególnym przypadkiem ogólniejszego zjawiska: dwoistej natury człowieka ijego wytworów. Przyrost danych empirycznych nie pomoże zatem wrozwiązaniu problemów szkoły zToronto. Prawdziwym wyzwaniem dla tej tradycji intelektualnej są problemy natury filozoficznej, dlatego konieczna jest pogłębiona analiza pojęciowa dotycząca jej podstawowych założeń.

1 W.J. Ong, Oralność ipiśmienność. Słowo poddane technologii, przeł. J. Japola, Lublin 1992, s.226.

2 Por. A. Clark, Being There. Putting Brain, Body and World Together Again, Cambridge, MA– London 2001; A. Clark, D. Chalmers, Umysł rozszerzony, przeł. M. Miłkowski [w:]Analityczna metafizyka umysłu. Najnowsze kontrowersje, red. M. Miłkowski, R. Poczobut, Warszawa 2008, s.342–357; E. Hutchins, Cognition in the Wild, Cambridge, MA 1995.

3 Taką linię obrony stosuje m.in. Robert K. Logan (Understanding New Media. Extending Marshall McLuhan, New York– Washington– Baltimore 2010).

4 Dobrym tego przykładem jest praca pod redakcją Menahema Blondheima iRity Watson: The Toronto School of Communication Theory. Interpretations, Extensions, Applications (Toronto– Jerusalem 2007) oraz artykuł Derricka de Kerckhove’a: McLuhan and The“Toronto School of Communication” (‘Canadian Journal of Communication’ 1989, 14, 4, s.73–79).

5 Por. L. Strate,AMedia Ecology Review, ‘Communication Research Trends’ 2004, 2(23), s.14. Określenie to pojawiło się we wstępie do klasycznej pracy Jacka Goody’ego: Literacy in Traditional Societies (Cambridge 1968, s. I).

6 Na temat silnego związku między myślą McLuhana apracami Onga pisze m.in. Józef Japola we wstępie do wyboru artykułów tego ostatniego, por. J.Japola, Wstęp [w:] W.J. Ong, Osoba, świadomość, komunikacja. Antologia, Warszawa 2009, s.7–12.

7 Podobny skład osobowy szkoły zToronto proponuje de Kerckhove (McLuhanand“The Toronto School of Communication”, op. cit., s.73–79) oraz Dieter Mersch (Teorie mediów, przeł. E. Krauss, Warszawa 2010, s.80–126).

8 L. Strate, AMedia Ecology Review, op. cit.

9 J. Meyrowitz, Medium Theory [in:]Communication Theory Today, eds. D. Crowley, D. Mitchell, Stanford 1994, s.50–77.

10 Por. K. Jahandarie, Spokenand Written Discourse. AMulti Disciplinary Perspective, Stanford 1999, s.1–11; D.R. Olson, F. Oatley, Literacyand Thought: The Quotation Theory of Writing, ‘Written Communication’ 2014, 1(31), s.4–26.

11 Por. G. Godlewski, Wstęp. Słowo oantropologii słowa [w:]Antropologia słowa. Zagadnienia iwybór tekstów, red. G. Godlewski, A. Mencwel, R. Sulima, Warszawa 2003, s.7–17; idem, Słowo– pismo– sztuka słowa. Perspektywy antropologiczne, Warszawa 2008, s.250–262.

12 J. Nerone, Approaches to Media History [in:]ACompanion to Media Studies, ed. A.N. Valdivia, Cornwall 2006, s.94–114.

13 J. Bobryk, Spadkobiercy Teuta. Ludzie imedia, Warszawa 2001.

14 Por. R. Menary, Writing as Thinking, ‘Language Sciences’ 2007, 29, s.621–632; G. Theiner, Res Cogitans Extensa. APhilosophical Defense of the Extended Mind Thesis, Frankfurt am Main 2011; idem, Writing in Mind, ‘Avant’ 2013, 4(2), s.15–29; R.K. Logan, Extended Mind. The Emergence of Language the Human Mind and Culture, Toronto 2008; Z. Kondor, Embedded Thinking. Multimedia and the New Rationality, Frankfurt am Main 2008.

15 Por. G. Godlewski, Słowo– pismo– sztuka słowa, op. cit.; K. Jahandarie, Spoken and Written Discourse, op. cit.;The Toronto School of Communication Theory, op. cit.; R.E. Babe, Canadian Communication Thought: Ten Foundational Writers, Toronto 2000; D. McQuail, New Horizons for Communication Theory in the New Media Age [in:]ACompanion to Media Studies, op. cit, s.40–49; M. Lister, J. Dovey, S. Giddings, New Media: ACritical Introduction, London– New York 2003 (polskie wydanie: Nowe media. Wprowadzenie, przeł. M. Lorek, A. Sadza, K. Sawicka, Kraków 2009); J. Meyrowitz, Canonic Anti-Text: Marshall McLuhan’s “Understanding Media” [in:]Canonic Texts in Media Research, eds. E. Katz, J.D. Peters, T. Liebes, A. Orloff, Cambridge 2003, s.191–212; idem, Medium Theory, op. cit., s.50–77; D.R. Olson, Papierowy świat. Pojęciowe ipoznawcze implikacje pisania iczytania, przeł. M. Rakoczy, Warszawa 2010.

16Analityczna metafizyka umysłu, op. cit.

17 A. Clark, D. Chalmers, Umysł rozszerzony, op. cit., s.342–357.

18 E. Hutchins, Cognition in the Wild, op. cit.

19 Z. Cackowski, Człowiek jako podmiot działania praktycznego ipoznawczego, Warszawa 1979.

20The Extended Mind, ed. R. Menary, Cambridge, MA 2010; The Cambridge Handbook of Situated Cognition, eds. P. Robbins, M. Aydede, New York 2009.

Rozdział 1

Charakterystyka szkoły z Toronto

Pytając otożsamość szkoły zToronto należy, po pierwsze, określić, jakie cechy odróżniają ją od jej kontekstu teoretycznego. Po drugie, trzeba zastanowić się nad tym, jakie cechy decydują ojednorodności zjawiska będącego przedmiotem badań. Chodzi więc owskazanie cech dystynktywnych oraz wspólnych dla wszystkich koncepcji mogących wejść wskład szkoły zToronto. Odpowiadając na pytanie oróżnicę między szkołą zToronto ainnymi orientacjami badawczymi, trzeba wpierw naszkicować obraz nauki okomunikowaniu. Jest to zadanie otyle trudne, że komunikologię, jako jedną zmłodszych dziedzin nauk społecznych, cechuje wysoki stopień nieuporządkowania wzakresie poruszanych problemów, stosowanych metod irozwijanych teorii1. Skalę panującego tu zróżnicowania pokazuje Robert Craig, który na podstawie analizy siedmiu podręczników do komunikologii wyróżnił 249 różnych teorii komunikacji. Wrażenie różnorodności zwiększa się, jeśli wziąć pod uwagę, że tylko 18 spośród 249 teorii pojawia się wwięcej niż trzech podręcznikach2. Zanim będzie można zaprezentować podstawowe twierdzenia teorii komunikacji rozwijane pod szyldem szkoły zToronto, należy uporządkować pole dociekań. Mając do czynienia ztak wielowymiarowym zjawiskiem, jakim jest komunikacja, należy porzucić marzenie ojednolitej ramie klasyfikacyjnej, umożliwiającej włączenie wnią wszelkich możliwych nurtów teoretycznych oraz odróżnienie od siebie wszystkich ważnych orientacji, dlatego też zarysowanie szerszego kontekstu teoretycznego iprzedstawienie wielu możliwych sposobów klasyfikacji pozwoli lepiej zrozumieć specyfikę szkoły zToronto. Taka strategia badawcza pozwoli również lepiej zdefiniować podstawowe pojęcia tej orientacji oraz wskazać na kwestie interpretacyjne, których rozstrzygnięcie rzutować będzie na dalsze rozumienie podstawowych twierdzeń szkoły3. Ponadto uzasadniona zostanie teza, że „szkoła zToronto” jest nazwą zbiorczą dla różnych teorii. Mimo względnej jednorodności dociekań, prowadzonych wobrębie szkoły, istnieje spore zróżnicowanie wśród jej twórców.

1.1. Szkoła z Toronto w kontekście nauki o komunikowaniu

Wpodręcznikowych schematach analitycznych, mających na celu klasyfikację różnych orientacji wnauce okomunikowaniu, zwykle nie ma miejsca dla szkoły zToronto. Posługując się tymi schematami, szkołę zToronto można byłoby zaliczyć bądź to do wielu różnych orientacji badawczych, bądź do żadnej znich. Przykładowo: Judith N. Martin iThomas K. Nakayama wymieniają cztery szerokie podejścia do zagadnienia komunikacji: funkcjonalistyczne, interpretatywne, krytyczno-humanistyczne, krytyczno-strukturalistyczne. Klasyfikacja ta jest niezadowalająca, ponieważ nie pozwala ukazać tych cech szkoły zToronto, które decydują ojej tożsamości iodrębności wstosunku do innych teorii4. Nie oznacza to jednak, że teoria medium jest zupełnie pominięta lub traktowana jako nieważna odnoga komunikologii. Charakteryzując szkołę zToronto, wymienia się ją zazwyczaj jako ciekawostkę lub pewnego rodzaju dodatek do wiodących teorii komunikacji, np. Bogusława Dobek-Ostrowska proponuje użyteczny iprzejrzysty podział teorii komunikacji na nurty: amerykański (empiryczny) oraz europejski (humanistyczny)5. Podstawowe kryteria tego podziału to: stosowane metody badawcze, przedmiot analizy oraz historyczny zakres branych pod uwagę zjawisk. Amerykański nurt nauki okomunikowaniu używa przede wszystkim metod ilościowych, kładzie duży nacisk na wypracowanie adekwatnych narzędzi badawczych, bada poglądy oraz codzienne postawy użytkowników mediów wczasie teraźniejszym, dzięki czemu osiągnięcia poznawcze nurtu amerykańskiego mogą być zastosowane wpraktyce przez instytucje medialne. Odmienną perspektywę badawczą przyjmuje się wnurcie europejskim, którego głównym narzędziem analizy jest interpretacja zastanych źródeł historycznych. Twórcy należący do tej orientacji nie konstruują narzędzi badawczych ani nie uczestniczą wwytworzeniu materiału, który podlega analizie, tak jak ma to miejsce wprzypadku badań empirycznych. Przedmiotem zainteresowania są społeczne uwarunkowania myśli naukowej, filozoficznej czy religijnej, analizowane wdługich okresach historycznych6. Stosowane metody oraz przedmiot badań uniemożliwiają jednoznaczne potwierdzenie tez formułowanych wramach tej orientacji. Badaczy takich jak Marshall McLuhan czy Harold Innis nie można, oczywiście, zaliczyć do orientacji amerykańskiej, zwłaszcza jeśli pominąć kryterium geograficzne. Wstępne intuicje sugerują, że szkołę zToronto można byłoby zatem zaliczyć do nurtu europejskiego. Przypuszczenie to uzasadnione jest podobieństwem stosowanych metod oraz zakresem branych pod uwagę zjawisk. Badacze należący do omawianej tu kanadyjskiej orientacji stosują bowiem metody interpretacyjne, badają długie okresy historyczne, skupieni są głównie na odległych wczasie przemianach kulturowych, ainteresuje ich szeroko rozumiany społeczny kontekst poznania7. Opozycja między nurtem amerykańskim ieuropejskim pomija jednak szczególnie ważny dla szkoły zToronto aspekt: przedmiotem analizy wszkole zToronto jest medium używane wprocesie komunikacji, anie treść komunikacji, jak ma to miejsce wteorii krytycznej– ztego powodu szkoła zToronto pozostaje poza wspomnianym modelem analitycznym. Dobek-Ostrowska nie ignoruje dorobku omawianej orientacji, ale wskazuje, że pozostaje ona na uboczu głównego nurtu komunikologii. Podobnie badacze kanadyjskiej myśli medioznawczej zwracają szczególną uwagę na fakt, iż teoria medium jest czymś wrodzaju zapomnianej odnogi nauki okomunikowaniu. Szkoła zToronto nie jest zatem ani europejska, ani amerykańska. Wopracowaniach poświęconych tej szkole wyraźnie zaznacza się świadomość pozostawania na marginesie głównych nurtów myślenia na temat komunikacji8.

1.1.1. Szkic historyczny

Poszukując specyfiki szkoły zToronto, skupionej na analizie skutków oddziaływania mediów na społeczeństwo, kulturę ipoznanie, warto krótko przyjrzeć się jej historii. Główny nurt badań nad komunikacją skupia się na analizie treści komunikatów; takie podejście posiada swoje źródła wsytuacji historycznej, wktórej kształtowała się nauka okomunikowaniu. Wczesne teorie komunikacji (lata 20. i30. minionego stulecia), skupiając się na badaniu propagandy, przyjmowały założenie, że oddziałuje ona na wszystkie jednostki wspołeczeństwie izniekwestionowaną siłą realizuje cele twórców komunikatów perswazyjnych9. Badania propagandy nie zdołały jednak dowieść jej bezpośredniego inatychmiastowego wpływu na odbiorców, abrak wyraźnych świadectw potwierdzających tę teorię zmusił badaczy do jej porzucenia bądź przebudowy. Reorganizacja wiodącej teorii zmierzała wkierunku budowania dodatkowych hipotez na temat istnienia nieuwzględnionych wcześniej czynników modyfikujących reakcję publiczności, istniejących między bodźcem perswazyjnym (komunikatem) areakcją odbiorcy. Tymi pośredniczącymi czynnikami były przede wszystkim grupy pierwotne, środowisko społeczne, stopnie rozwoju poznawczego, różnice indywidualne igrupowe. Wten sposób, pod kierunkiem Paula Lazarsfelda, powstał paradygmat dominujący wnauce okomunikowaniu10. Mimo pewnych zmian teorie powstające od lat 30. do 60. XX w. można traktować jako należące do tego samego rodzaju, ponieważ nadal oparte były na wzorcu bodźca rozumianego jako treść komunikatu ireakcji, choć modyfikowanej przez dodatkowe czynniki. Typowe problemy badawcze, pojawiające się wtym okresie, to pytania dotyczące tego, jak odbiorcy reagują na przekazy medialne, zjaką częstotliwością stykają się zdanym typem przekazów oraz wjaki sposób rozumieją przekaz. Krótko mówiąc: przedmiotem zainteresowania jest treść, anie wzory przepływu informacji, modyfikowane przez poszczególne media11.

Jak wskazuje Joshua Meyrowitz, nawet propozycje, mające wintencji autorów stanowić alternatywę dla badania zawartości komunikacji, stanowiły wistocie jeszcze jedną odmianę teorii nakierowanej na analizę treści. Tak było wprzypadku teorii kultywacji George’a Gerbnera zlat 70. Gerbner posługuje się pojęciem „środowiska medialnego”, co oznacza kreowane przez media symboliczne otoczenie odbiorców, organizujące ich światopogląd. Takie medialnie kształtowane obrazy rzeczywistości określają, wjaki sposób odbiorcy postrzegają ireagują na otaczającą ich rzeczywistość pozamedialną. Wtym sensie media kreują rzeczywistość społeczną. Wujęciu Gerbnera technologie komunikacji nie stanowią okna na świat ani nie odzwierciedlają rzeczywistości. Media są samą rzeczywistością12. Narzuca się tutaj porównanie między koncepcją Gerbnera ateorią symulakrów Baudrillarda, opartą bezpośrednio na koncepcji McLuhana. Analogia między teorią kultywacji aszkołą zToronto byłaby jednak nieuprawniona: Gerbner bada, wjaki sposób treści prezentowane wmediach tworzą rzeczywistość społeczną, natomiast celem analiz prowadzonych wszkole zToronto jest zrekonstruowanie tych elementów obrazu świata, które powstały poprzez działanie samego medium, bez uwzględniania treści komunikacji. Wtym sensie teorii Baudrillarda bliżej jest do teorii kultywacji niż do orientacji kanadyjskiej, Baurdrillard skupiony jest bowiem na treści przekazów medialnych iich związku zrzeczywistością– dokładniej: na braku tego związku– niż na medium jako takim, ijego oddziaływaniu13.

Orientacja krytyczna, do której należą szkoła frankfurcka, ekonomia polityczna oraz semiologia istrukturalizm, stanowi wyraźną alternatywę wobec dominującego (empirycznego) nurtu badania mediów. Zdaniem badaczy należących do tego szerokiego nurtu media nie są inie mogą być neutralnym środkiem informowania orzeczywistości: pełnią przede wszystkim funkcję potwierdzania iutrzymywania relacji władzy wspołeczeństwie14. Przywołana tutaj teza onieprzezroczystości mediów kojarzy się zcentralną ideą szkoły zToronto, jednak poważne potraktowanie tej analogii po raz kolejny byłoby przedwczesne. Stosunki władzy, októrych mówi orientacja krytyczna, podtrzymywane są przez treści prezentowane wmediach, anie przez medium jako takie.

Jak widać zprzedstawionego szkicowo przeglądu stanowisk zteorii komunikacji, większość badań dotycząca wpływu mediów nie bierze pod uwagę doniosłości samego środka przekazu wprocesie komunikacji. Standardowe ujęcia komunikacji traktują media jako mniej lub bardziej neutralny nośnik zamierzonych przez nadawcę treści. Nawet przywołana wyżej orientacja krytyczna zjej tezą onieprzezroczystości mediów bada nieprzezroczystość przekazu medialnego zanieczyszczonego treściami ideologicznymi. Medium jako takie jest tutaj rozumiane jako z